Grzegorz Paczkowski
Góry zobaczyłem gdzieś za Nowym Targiem. Pociąg wlókł się siódmą godzinę, a ja miałem przed sobą abstrakcyjną perspektywę pięciu dni w obcym miejscu, z ludźmi, których nie spotkałem nigdy wcześniej. I jeszcze mieliśmy wspólnie pisać teksty piosenek. Granica pomiędzy wspaniałą przygodą a rzuceniem się na mimo wszystko zbyt głęboką wodę wydawała się bardzo cienka.
„Jedź. To miejsce dla ciebie”. Za którymś razem te słowa trafiły na podatny grunt...
O TekstMisji dowiedziałem się od znajomej, która uczestniczyła w jednej z pierwszych edycji. Zawsze, kiedy rozmowa schodziła na ten temat mówiła tylko: „Jedź. To miejsce dla ciebie”. Za którymś razem te słowa trafiły na podatny grunt i wypełniłem stosowny formularz, a po niedługim czasie – ku swojemu niemałemu zaskoczeniu – zadzwonił do mnie Wojtek Byrski, kierownika warsztatów, który w ciepłych słowach przywitał mnie w gronie wybranych.
Przed spotkaniem uczestnicy otrzymali szczegółowe informacje dotyczące przebiegu warsztatów, a także coś w rodzaju krótkiego podręcznika tekściarskiego, żebyśmy po przyjeździe na miejsce operowali wspólnym językiem i od razu mogli zabrać się do pracy.
Kilka tygodni później przekroczyłem próg Domu Pracy Twórczej „Halama” w Zakopanem. Serdecznie przywitany przez Anię Maciejczyk, koordynatorkę warsztatów, wstąpiłem w bardzo elegancką i kameralną przestrzeń, w której od razu można było poczuć się dobrze.
Do „Halamy” przyjechali ludzie spragnieni inspiracji, ciekawi tego, czego można nauczyć się od innych i przy innych. Otwarci, wrażliwi i piekielnie zdolni.
Pozostała jeszcze właściwie jedna, ale dość kluczowa, niewiadoma – ludzie. Stereotyp artysty-egocentryka, skupionego na własnej twórczości i patrzącego na innych z lekkim pobłażaniem nie wziął się znikąd, toteż trudno było mi sobie wyobrazić wspólne pisanie jednego tekstu, jako że tworzenie jest dla każdego czynnością raczej osobistą, jeśli nie wręcz intymną. Ta obawa rozwiała się jednak równie szybko jak inne.
Okazało się bowiem, że do „Halamy” przyjechali ludzie spragnieni inspiracji, ciekawi tego, czego można nauczyć się od innych i przy innych. Otwarci, wrażliwi i piekielnie zdolni – każde z innego muzycznego świata, każde z innej literackiej stylistyki, z innym zestawem doświadczeń twórczych, wykonawczych i branżowych. Było więc z czego czerpać.
Od kolejnego poranka wszyscy wpadliśmy w wir pracy. Od tej pory dwa razy dziennie mieliśmy dzielić się na trzyosobowe grupy, by wspólnie pisać teksty do podkładów przygotowanych specjalnie na tę okazję przez najpopularniejsze postacie muzyki rozrywkowej. Każdy podkład miał inny charakter, inny nastrój, prowokował inne skojarzenia, z każdego wynikały inne emocje. My zaś próbowaliśmy je uchwycić, pozamykać w słowach, wygładzić tak, by dobrze leżały w muzycznej frazie i na koniec strzepnąć z gotowych już piosenek ostatnie pyłki – ślady po wytężonej pracy warsztatowej.
Wszyscy serdeczni, otwarci, przełamujący jakikolwiek dystans od pierwszej chwili, pomocni i profesjonalni.
W tych zmaganiach towarzyszyła nam kadra złożona z profesjonalnych autorów, muzyków i wykonawców, których piosenki i teksty – niejednokrotnie nieświadomie – towarzyszyły wielu z nas od lat. Oprócz wspomnianego już Wojtka Byrskiego – autora tekstów i kompozytora, Magda Wójcik – wokalistka zespołu Goya, Marcin „Liber” Piotrowski – raper, Rysiek Kunce – scenarzysta i producent oraz z Daga Gregorowicz – kompozytorka i wokalistka zespołu Dagadana, stworzyli niepowtarzalny klimat. Wszyscy serdeczni, otwarci, przełamujący jakikolwiek dystans od pierwszej chwili, pomocni i profesjonalni. I co najważniejsze – ciekawi nas, naszego podejścia, sposobu pracy czy patrzenia na muzykę, na tekst, na twórczość.
Nad wszystkimi rodzącymi się w czasie zajęć pieśniami, od strony muzycznej czuwał Jacek Królik.
Sesje warsztatowe uzupełniane były spotkaniami. Choćby z ludźmi na co dzień kierującymi ZAiKS-em (prezes Miłosz Bembinow, dyrektorzy Paweł Michalik i Karol Kościński), którzy w rzeczowy sposób wyjaśnili nam, jak czym jest stowarzyszenie i jak szerokie jest pole jego działalności. Nie można nie wspomnieć o wieczorze z Markiem Dutkiewiczem, autorem chyba największej liczby polskich przebojów, który z oryginalnej perspektywy opowiadał nam o podejściu do tekściarstwa, muzyki i branży. Codziennie uczestniczyliśmy również w wykładach (choć bardziej pasowałoby tu słowo „opowieściach”) Adama Nowaka – muzyka i wokalisty formacji Raz Dwa Trzy, który odrywał nas od czysto technicznych kwestii i zapraszał do refleksji intelektualnej nad tym, czym jest piosenka nie tylko jako ulotne dzieło komercyjne, ale też jako mały składnik kultury i życia.
Nad wszystkimi rodzącymi się w czasie zajęć pieśniami, od strony muzycznej czuwał Jacek Królik – gitarzysta współpracujący m.in. z Grzegorzem Turnauem czy Brathankami, który wieczorami akompaniował nam, gdy wspólnie odśpiewywaliśmy stworzone za dnia utwory.
Nietrudno domyślić się, że po tygodniu tak intensywnej pracy do domów wracaliśmy wyczerpani, ale był to ten rodzaj wyczerpania, którego każdy twórca sobie życzy. Nie nadużyję koleżeńskiej solidarności, jeśli stwierdzę, że chyba każdy z nas był bliski przekonania, że jeśli środowisko tekściarskie ma w Polsce istnieć i rozwijać się, to właśnie tak to powinno wyglądać!