Maciej Wojtyszko
Te opowiadania są świadectwem.
Te opowiadania są naturalną reakcją na wojnę.
Te opowiadania są o naszym zdumieniu.
Naszym, to znaczy Ukrainek i Ukraińców, Polek i Polaków, nas wszystkich, których ogarnęło zdumienie, przerażenie i gorycz i którzy próbują o tym opowiedzieć.
Ilość tych świadectw zaskoczyła organizatorów konkursu, ale zaskoczyła nas także ich jakość.
Wybieraliśmy z ponad tysiąca, nagradzaliśmy z żalem, że nie możemy nagrodzić wszystkich, a przynajmniej znacznej większości. Ponieważ większość jest poruszająca.
I płakaliśmy. Trudno, przyznaję się, przyznaję wiedząc, że wszyscy członkowie jury przeżywali te lektury podobnie.
Zahartowani w obcowaniu z literaturą, nagle okazaliśmy się bezbronni wobec takiego właśnie bolesnego połączenia literatury i życia.
Ta zbrodnia, ta wojna, to przekroczenie granic jest czymś, co trudno zrozumieć.
Mamy w tych utworach wielkie świadectwo oporu, jaki budzi się w człowieku w zderzeniu ze złem.
I to jest najważniejszy plon konkursu.
Pamiętają Państwo końcowe przemówienie Charliego Chaplina w zakończeniu filmu „Dyktator”?
Niestety, mimo profetycznego głosu artysty, nie udało się zatrzymać tamtego zła.
Oby głosy naszych autorów zabrzmiały jeszcze silniej. Oby dotarły do jak największej liczby osób.
Bo, oprócz grozy i bólu, jest w tych opowiadaniach jeszcze coś - wiara w to, że zwykła ludzka wrażliwość pozwala odzyskać, uchronić przynajmniej część tego, co zabiera wojna.
I jest dowodem na to, że między Polakami i Ukraińcami zdarzyło się bardzo dużo dobrego i że nie wolno nam zmarnować tego szczęścia zrodzonego z wielkiego nieszczęścia.
Więcej informacji o konkursie >