Jerzy Derfel

Jan Bończa-Szabłowski
3.11.2025
fot. Wojciech Druszcz
fot. Wojciech Druszcz

Jego nazwisko przez wiele lat łączono z Wojciechem Młynarskim, tak jak nazwisko Jerzego Wasowskiego z Jeremim Przyborą. Jerzy Derfel przyznał w jednym z wywiadów, że Młynarskiego poznał wcześniej niż własną żonę.

Urodził się 9 stycznia 1941 roku w Lidzie, polskim miasteczku, które dziś znajduje się na terenie Białorusi. Dzięki sympatii i uznaniu, jakim cieszył się u mieszkańców miasta jego ojciec, rodzina Derflów została w porę ostrzeżona i zdołała uciec na zachód, unikając aresztowania i wywózki w głąb Związku Sowieckiego. Po II wojnie światowej Derflowie osiedlili się w Gdańsku, a Jerzy posłany został do liceum muzycznego w Sopocie. Muzyka okazała się jego wielką pasją, więc po przenosinach do Warszawy kształcił się w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej.

Pierwszy zespół muzyczny, grupę jazzową Flamingo, założył z trójmiejskimi licealistami. Grywał z nią w klubach studenckich. Trzeba przyznać, że w kulturę studencką włączył się bardzo aktywnie. W Warszawie nawiązał współpracę z legendarnym Studenckim Teatrem Satyryków. Pisał tam m.in. muzykę do spektakli Stanisława Tyma Poczta się nie myli i Kochany Panie Ionesco.

Żywioł piosenki zaangażowanej, walczącej z PRL-owską cenzurą i absurdami otaczającej rzeczywistości, pochłonie go także po spotkaniu z Wojciechem Młynarskim i towarzyszyć mu będzie do końca życia poety, do 2017 roku. Derfel daje się w tym czasie poznać jako znakomity pianista.

W 1965 roku, po otrzymaniu dyplomu PWSM w klasie fortepianu, występuje w duecie z Maciejem Małeckim. Ich recitale fortepianowe pod koniec lat 60. odnoszą sukcesy, np. na Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku. Niejako równolegle zaczyna być cenionym kompozytorem piosenek. Zarówno poetyckich, jak i kabaretowych, bo właśnie wtedy rozpoczyna współpracę m.in. z Jeremim Przyborą, Agnieszką Osiecką, Jonaszem Koftą i wtedy zadzierzga przyjaźń z Wojciechem Młynarskim, jeszcze studentem polonistyki. Młynarski zaprosił go do kabaretu Dreszczowiec, który powstał w 1965 roku i przemknął przez estradę z zaledwie jednym programem, ale przyczynił się do propagowania twórczości, w której dominuje czarny humor. W skład kabaretu, poza Młynarskim, wchodzili Marian Jonkajtys, Rena Rolska, Robert Polak i Maciej Zembaty.

Po muzykę Derfla sięgali najważniejsi polscy piosenkarze. Alicja Majewska zaśpiewała Bywają takie dni ze słowami Ireneusza Iredyńskiego. Podsumowaniem współpracy z Haliną Kunicką była płyta „Dwanaście godzin z życia kobiety” – swoisty monodram z tekstami Młynarskiego, opisujący z humorem codzienne życie, rozterki i marzenia współczesnej kobiety. Derfel pisał też dla Ireny Santor czy Danuty Rinn. Piękną kartę stanowi jego muzyka filmowa. Największą popularność przyniosła mu współpraca ze Stanisławem Bareją (Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz, Miś). Ale muzykę zamówił u niego także Andrzej Wajda, kiedy kręcił Bez znieczulenia. Opisując jego przygodę z filmem, trudno pominąć serial Droga – wyrazistą muzykę i piosenkę-czołówkę, oczywiście do słów Młynarskiego.

Derfel chętnie współpracował z teatrem. Stworzył muzykę do musicali Wesołego powszedniego dnia, Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca, Boso, ale w ostrogach. Wojciech Młynarski mówił o nim jako o najskromniejszym z kompozytorów. Razem otrzymali laur Solidarności za programy „Róbmy swoje”. Sam Derfel poza Grand Prix KFPP w Opolu za piosenkę Bywają takie dni w Opolu otrzymał też Grand Prix za całokształt twórczości.

W 2004 roku został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2012 roku minister kultury przyznał mu Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

#pożegnania