Urszula Kozioł

Janusz Drzewucki
21.07.2025
fot. Tadeusz Drankowski / PAP
fot. Tadeusz Drankowski / PAP

Należy do grona najwybitniejszych poetek polskich XX i XXI wieku, takich jak Wisława Szymborska, Julia Hartwig czy Krystyna Miłobędzka. Poezja była jej życiową pasją.

Pisała wiersze, ale także przez pół wieku redagowała dział poezji „Odry” i dzięki niej na łamach tego wrocławskiego miesięcznika zadebiutowało wiele utalentowanych poetek i poetów młodszych pokoleń; przeczytała tysiące, dziesiątki, a nawet setki tysięcy wierszy.

Urodzona we wsi Rakówka pod Biłgorajem 20 czerwca 1931 roku, przeżyła pacyfikację Zamojszczyzny, co znalazło odzwierciedlenie w jej twórczości. Po maturze w Zamościu studiowała na Uniwersytecie Wrocławskim. W roku 1953 zadebiutowała na łamach „Gazety Robotniczej”, z którą była związana przez następnych pięć lat. Tego samego roku zaczęła uczyć języka polskiego w liceum w Bystrzycy Kłodzkiej, ale w 1956 roku wróciła do Wrocławia i osiadła tam na stałe. W 1960 roku wyszła za mąż za Feliksa Przybylaka (1933-2010), germanistę i tłumacza literatury niemieckiej, m.in. Paula Celana.

W 1958 roku podjęła pracę w „Odrze”. Rok wcześniej wydała pierwszy zbiór wierszy Gumowe klocki, lecz uwagę krytyki literackiej zwrócił jej drugi tomik W rytmie korzeni z 1963. Potem przyszły następne: Smuga i promień, Lista obecności oraz W rytmie słońca. Uprawiała nie tylko poezję, bo także prozę, czego wyrazem powieści Postoje pamięci i Ptaki dla myśli. Fascynowała się teatrem, stąd w jej dorobku sztuki: Kobieta niezależna, Biało i duszno, Król malowany czy Narada familijna. Pamiętała również o młodym odbiorcy i do niego skierowała sztuki: Spartolino, czyli jak Rzempoła ze szwagrem Pitołą stracha przydybali, Podwórkowcy, a także Psujony. Popularnością cieszyły się jej felietony z cyklu Z poczekalni, drukowane najpierw w „Odrze”, potem wydawane w książkach. W tych błyskotliwych miniesejach łączyła literaturę z polityką, sprawami cywilizacyjnymi, a przecież nie zapominała w nich o codzienności.

Pracowita i konsekwentna. Napisała książkę o Emilu Zegadłowiczu i była edytorką jego książek. Ogłosiła tom szkiców Od Prusa do Gojawiczyńskiej oraz tom wspomnień Łódź i pióro. Ale z czasem skupiła się wyłącznie na liryce. Opublikowane już w XXI wieku książki: Supliki, Przelotem czy Horrendum, a także tomiki z ostatnich lat: Ucieczki, Znikopis i Momenty trzeba uznać za arcydzielne.

Jako redaktor działu poezji oraz recenzent miesięcznika „Twórczość” miałem okazję wielokrotnie drukować jej wiersze, a także recenzowałem większość jej książek z ostatniego trzydziestolecia. Byłem członkiem jury, które za tomik Klangor przyznało jej Nagrodę Literacką m. st. Warszawy. Poetka wyróżniła mnie swoją uwagą, a nawet koleżeństwem, zwłaszcza że dzieliłem z nią miłość do Portugalii, a także entuzjazm dla osoby i liryki Fernanda Pessoi (1888-1935). Z każdego pobytu w Lizbonie wysyłałem jej pocztówki z wizerunkiem tego genialnego pisarza. Poprosiła mnie nawet, abym poprowadził jej wieczór autorski i wygłosił słowo wstępne. Byłem pod urokiem tego, jak czytała własne utwory: refleksyjnie, a z wielką mocą.

W jednym z utworów uhonorowanego rok temu Nagrodą Nike tomu Raptularz napisała: „Taka noc jest za długa / do takiego snu / takie życie za krótkie / na czarną godzinę”. Była poetką od zawsze i poetką pozostanie na zawsze.

#pożegnania