Laboratorium eksperymentów
Technika gry, innowacyjne podejście do instrumentu, umiejętne poruszanie się na przecięciu różnych gatunków muzycznych – wszystko to spowodowało, że Krzysztof Ścierański uważany jest za jednego z najlepszych polskich basistów.
Ale to nie ten instrument zaczął jego przygodę z muzyką. Artysta urodził się 2 4 sierpnia 1954 roku w Krakowie. „Już w dzieciństwie rodzice zmuszali mnie i mojego brata do nauki gry na fortepianie, ale po kilku lekcjach – a byliśmy bardzo mali – jak przychodziła pani, to chowaliśmy się pod łóżko” – wspominał w rozmowie z Rochem Sicińskim w audycji „O wszystkim z kulturą” w Programie 2 Polskiego Radia. Nie zniechęciło go to jednak do czynnego uprawiania muzyki. Zatopił się w niej w dużej mierze za sprawą brata Pawła, który najpierw przyniósł do domu pożyczoną od sąsiada gitarę i nauczył go kilku podstawowych chwytów, a jakiś czas później zaprosił do grania w zespole System, by zajął miejsce odchodzącego basisty.
Jego kariera nabrała tempa, gdy w połowie lat 70. dołączył do zespołu Laboratorium, który już wówczas miał na koncie m.in. współpracę z takimi artystami jak Czesław Niemen czy Tomasz Stańko, sukcesy na festiwalu Jazz nad Odrą i dziesiątki koncertów zagranych na imprezach w kraju i za granicą.
Przywołajmy jeszcze jedną wypowiedź muzyka dla publicznego nadawcy, tym razem Programu 1 Polskiego Radia. „Dla mnie to był olbrzymi skok w przyszłość. Przede wszystkim poznałem znakomitych muzyków, którzy byli otwarci na wszelkiego typu eksperymenty. Doszło nawet do tego, że potrafiłem spacyfikować umysły moich kolegów, wszyscy mi akompaniowali, a bas wysunąłem do roli instrumentu solowego” – mówił w wywiadzie udzielonym Marcinowi Kusemu w audycji „Twarzą w twarz”.
Zespół Laboratorium to jedna z najważniejszych formacji polskiego jazz rocka, poszerzająca granice obu tych gatunków o nawiązania do innych, między innymi funku czy bluesa, oraz odważne, skomplikowane rozwiązania rytmiczne i harmoniczne, nierzadko inspirowane odległymi kulturami. „Od wielu, wielu lat wsłuchuję się w muzykę i rytmy całego świata. To jest jak puls tej planety. Ta różnorodność, wielobarwność, odmienność nieustająco mnie pociąga. Staram się zrozumieć, co porusza innych w tej muzyce i co można w niej znaleźć interesującego. Jedną z moich nieuleczalnych fascynacji jest muzyka latynoamerykańska i afrykańska” – mówił w rozmowie z Krzysztofem Inglikiem opublikowanej na łamach „Magazynu Gitarzysta”, a w biografii pióra Renaty Bednarz zatytułowanej Z basem przez życie zachwycał się również hipnotyzującą mocą muzyki hinduskiej, która zafascynowała go podczas wyjazdu na festiwal jazzowy do Indii pod koniec lat 70. Równie intensywne doświadczenia i wspomnienia przywiózł z koncertów, jakie dekadę później grał w Indonezji.
Lata spędzone w Laboratorium zaowocowały nie tylko pięcioma płytami i dziesiątkami koncertów, ale podejściem do muzyki, które zdefiniowało jego brzmienie. Podobnie jak w latach 80. współpraca ze Zbigniewem Namysłowskim w grupie Air Condition czy z Krzesimirem Dębskim w String Connection.
Pod względem wydawniczym Krzysztof Ścierański działał dwutorowo: nagrywał płyty sygnowane nazwami wspomnianych grup i realizował się solowo, wydając albumy pod własnym nazwiskiem, na których instrumentem pierwszoplanowym był bas (na co wskazuje chociażby tytuł jego debiutanckiego solowego krążka z 1983 roku, czyli „Bass Line”). W zasadzie aż do płyty „Night Lakes”, która ukazała się w 2014 roku i na której (jak zdradza okładka) najważniejsza jest gitara elektryczna. Wydanie tego albumu było dla artysty, jak sam podkreślał, spełnieniem młodzieńczych marzeń o zostaniu gitarzystą.
Pisząc o dorobku artystycznym Krzysztofa Ścierańskiego, nie można pominąć albumów nagrywanych wspólnie z Bernardem Maselim, Jose Torresem czy Markiem Radulim oraz gościnnych występów na płytach tak różnych artystów jak Marek Grechuta, Grzegorz Ciechowski, Maryla Rodowicz, Edyta Bartosiewicz czy Eldo.
Dziś muzycznie Krzysztofa Ścierańskiego często wspiera syn Marcin, który początkowo miał grać na trąbce, ale za namową mamy ostatecznie usiadł za perkusją. Na co dzień jest „pałkerem” popowego Kwiatu Jabłoni, udziela się też na płytach folkmetalowych zespołów Percival Schuttenbach czy Helroth i bez problemu znajduje z ojcem wspólny muzyczny język, o czym mogą świadczyć koncerty reaktywowanego Laboratorium.
Czego można życzyć jubilatowi, właścicielowi kolekcji około 70 gitar? Stu lat i tyleż samo ulubionych instrumentów.