Agnieszka Osiecka
„Mój dom rodzinny był zdominowany przez ojca”, przyznała. Muzyk, pianista grający „do kotleta”, ale podawanego w najlepszych restauracjach. Miał charakter cygana, trampa, nie znosił mieszczaństwa – tu zgadzał się z żoną, choć zostawił ją dla słynnej w Warszawie wróżki. Ojciec chciał wpoić córce niezależność myślową, indywidualność, swobodę wyboru.
Pisać zaczęła już w liceum – edycję jej dzienników otwiera tom z lat 1945– 1950, zapiski zastępujące nieraz rozmowy z rówieśnikami, na tle których wyróżniała się dojrzałością. Rozpoczęła studia dziennikarskie na UW, pierwsze publikacje ukazały się w „Po prostu”, „Głosie Wybrzeża”, „Sztandarze Młodych”. W 1955 roku trafiła do Studenckiego Teatru Satyryków, na długi czas jej „podstawowej komórki rodzinnej”. Napisała dla STS-u 168 utworów, zostawiając w tyle Jarosława Abramowa-Newerly’ego, Ziemowita Fedeckiego, Stanisława Tyma, Jerzego Markuszewskiego…
Studiowała w łódzkiej Filmówce – „Zrozumiałam, że nie będę reżyserem, kiedy zaczęłam pisać piosenki i artykuły”, przyznała. Reportaże, próby literackie, poezja, sztuki, wodewile, piosenki, im poświęca najwięcej czasu. „Pisała rzeczy świetne i słabe” – ocenia Magda Czapińska. „Czasem odnosiłam wrażenie, że ona się jakby nie orientuje”. Opowiadania (Biała bluzka), fabuły, tomy wspomnień (Szpetni czterdziestoletni, Rozmowy w tańcu, Na początku był negatyw, przygotowany z Zofią Nasierowską album Fotonostalgia). Książki dla dzieci, scenariusze telewizyjne, satyry, recenzje, dzienniki.
Słowa przychodziły jej łatwo, pisała na zamówienie i na każdy temat – wystarczył chwytliwy tytuł w gazecie, by oprzeć na nim tekst przeboju: wypadek koronowanej głowy skomentowała utworem I znów księżniczka Anna spadła z konia. Dwa tysiące piosenek, większość śpiewana do dziś: Ballada wagonowa, Damą być, Bossanova do poduszki, Kochankowie z ulicy Kamiennej, Ballada o pancernych… I Małgośka, i Wieczór na dworcu w Kansas City.
ZAiKS przyznał jej w 1963 roku Nagrodę Literacką. Agnieszka Osiecka zmarła 7 marca 1997 roku. Miała 61 lat.
O AGNIESZCE
Traktowała swą twórczość poważnie. Natomiast honorarium wręcz odwrotnie – nie obchodziło jej. To ona wymyśliła hasło „Coca-Cola to jest to”. […] dostała dziesięć tysięcy złotych. Oddała je pewnej rodzinie z Żerania, która prowadziła rodzinny dom dziecka.
Daniel Passent, Passa
Wszyscy zabiegali o teksty Osieckiej. To była firma. Mimo że nie występowała na scenie […] nie schodziła z niej nigdy.
Jarosław Abramow-Newerly, Agnieszka
Nie miała ani słuchu muzycznego, ani tym bardziej głosu. Nie mogłem zrozumieć, jakim cudem osoba, która nie potrafi zanucić Wlazł kotek na płotek, jest w stanie tak szybko i lekko pisać teksty piosenek idealnie nadające się do śpiewania.
Maciej Małecki
Wiadomo powszechnie, że najlepsze teksty literackich piosenek, które zerwały z sentymentalną sztampą, pisze Agnieszka Osiecka.
Roman Szydłowski, Brawo STS!, w: „Trybuna Ludu”, 1964
TEKSTY
Historio, historio,
tyle w tobie marzeń,
często ciebie piszą
kłamcy i gówniarze.
Orszaki, dworaki,
szum pawich piór…
Orszaki, dworaki, 1982
Dookoła noc się stała,
księżyc się rozgościł,
jeszcze ci nie powiedziałam
wszystkich słów miłości.
Jeszcze z tobą nie zdążyłam
na najdalsze gwiazdy,
jeszcze ci nie wymyśliłam
najpiękniejszej nazwy…
Ale teraz z moich ramion
zrobię ci kołyskę,
niech cię, miły, nie poranią
leśne trawy niskie.
A ty śpij, a ty śpij,
zanurz się w noc ciemną,
a ty śnij, a ty śnij,
śnij, że jesteś ze mną. […]
Dookoła noc się stała, 1966
Najbardziej w Białym pałacu podobały mi się sceny erotyczne. Zarówno autor, jak i – co ciekawsze – tłumacz, Grzegorz Sowula, wspinali się w tych sekwencjach z poziomu „porządna narracja” na poziom „natchnione opowiadanie”. Byłam chwilami podniecona jak po Prouście, a przynajmniej po Michalinie Wisłockiej.
Frytki górą! recenzja w: „Czytadła”, 2010
Zawsze mnie pytają, jak piszę.
No, ja piszę na maszynie do szycia.
Kiedy o trzeciej, w listopadzie,
leniwe słońce zwiesza głowę,
pomarańczową farbę kładzie –
wszędzie się robi pomarańczowiej…
Kolory, 1955, pierwsza piosenka Osieckiej dla STS-u
Bronek Maj pisze lekkim, prawdziwie majowym piórem. Kokietuje, kiedy nazywa siebie swawolnym kaszalotem. Przeciwnie: jest proporcjonalnie zbudowanym mężczyzną; twarz ma szczerą, polską, a serce głębokie. I gołębie. Jako artysta Bronek jest swoistym omnibusem. […] W Romantycznych Czasach oddawał się z talentem robocie podziemno-towarzyskiej („Na Głos”). Kiedy pismo wynurzyło się z podziemia, redaktor z poświęceniem pozował do zdjęć z Czesławem Miłoszem. […] Wara od Bronka – powiedziała stonka. I warczy dalej po polu i łące… Ludzie. Kupujcie tomik, nawet za pieniądze!
Oda do urody i wdzięku, recenzja w: „Czytadła”, 2010