Długa droga dyrektyw

Anna Misiewicz
23.09.2024

26 lipca 2024 roku, po prawie dwóch miesiącach procedowania w parlamencie, sejm przyjął większością głosów ustawę o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, ustawy o ochronie baz danych oraz ustawy o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi, tym samym wdrażając do polskiego prawa dwie europejskie dyrektywy z 2019 roku – o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym (dyrektywa DSM) i ustanawiającą przepisy dotyczące wykonywania praw autorskich i praw pokrewnych mające zastosowanie do niektórych transmisji online prowadzonych przez organizacje radiowe i telewizyjne oraz do reemisji programów telewizyjnych i radiowych (dyrektywa SAT-CAB II).

14 sierpnia ustawa została podpisana przez prezydenta. Jest to niewątpliwie ogromny sukces, w szczególności sukces środowisk kreatywnych, które były w stanie wypracować w parlamencie wiele korzystnych dla nich rozwiązań prawnych, ale jednocześnie trudno nie patrzeć na ponad dwuletnie opóźnienie we wdrożeniu przepisów jako na okres nienadrabialnych już dla tego sektora strat, których można było uniknąć. 

Zanim omówimy przyjęte w końcu przepisy, spójrzmy wstecz, jak wyglądał proces wdrożenia prawa, które już w trakcie jego uchwalania w unijnych instytucjach zyskało, głównie dzięki bardzo aktywnej działalności jego przeciwników, status kontrowersyjnego. Przymiotnik ten odnosił się głównie do dwóch przepisów dyrektywy DSM – art. 15 wprowadzającego prawo pokrewne dla wydawców prasy do uzyskiwania wynagrodzenia za udostępnianie będących ich własnością publikacji przez platformy cyfrowe oraz art. 17 dyrektywy ustanawiającego obowiązki dostawców platform, na których użytkownicy zamieszczają treści (platformy UGC), wobec uprawnionych z tytułu prawa autorskiego i praw pokrewnych. Zgodnie z narracją przeciwników tych przepisów, po ich w prowadzeniu „internet już nigdy nie miał być taki jak kiedyś”, właściciele platform mieli bankrutować, a w sieciach społecznościowych miała się szerzyć cenzura i łamanie wolności wypowiedzi. Polski rząd poruszony tą argumentacją zaskarżył nawet część przepisów art. 17 dyrektywy DSM do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który w 2022 roku wydał orzeczenie stwierdzające, że mechanizmy ochronne zawarte w art. 17 są wystarczające dla zapewnienia wolności słowa i wypowiedzi oraz jednocześnie poszanowania prawa autorskiego i praw pokrewnych. Po pięciu latach od przyjęcia dyrektywy DSM nawet najbardziej zaciekli jej przeciwnicy, tacy jak Paul Keller ze Stowarzyszenia Communia, przyznają, że do zapowiadanego overblockingu – czyli wykorzystywania prawa autorskiego do tłumienia debaty publicznej – na platformach UGC nie doszło. Wskazują jednocześnie, że nie wiedzą, jakie te przepisy przyniosły korzyści. W ozz-ach mamy dostęp do tej wiedzy – z rozmów z kolegami z innych europejskich organizacji wiemy, że uprawnienia przyznane przez przepisy wdrażające art. 17 przyczyniły się do poprawienia pozycji negocjacyjnych ozz-ów, a w niektórych obszarach, takich jak prawa plastyczne, umożliwiły w ogóle doprowadzenie do negocjacji z platformami UGC. Luka wartości między dochodami platform a przychodami uprawnionych na pewno nie została jeszcze wystarczająco zminimalizowana, ale operatorzy platform nie mogą już bezkarnie unikać odpowiedzialności wobec uprawnionych. 

Polski rząd dopiero po niekorzystnym dla niego wyroku TSUE, w czerwcu 2022 roku, czyli już po upływie terminu na wdrożenie, przystąpił do uchwalania ustawy implementującej przepisy obu dyrektyw. Nie byliśmy ostatni, podobne opóźnienie wystąpiło w wielu państwach członkowskich UE, co zresztą doprowadziło do wszczęcia wobec tych państw procedur naruszenia prawa Unii przez Komisję Europejską. Nie spodziewaliśmy się jednak, że Polska potrzebować będzie kolejnych dwóch lat, aby zakończyć ten proces. 

Opublikowany w czerwcu 2022 roku projekt był zbliżony brzmieniem do treści dyrektywy DSM, nie do końca właściwie wdrażał za to przepisy dyrektywy SAT-CAB II. Zawierał dodatkowo przepisy, o które od lat apelowały organizacje reprezentujące twórców – wprowadzał bowiem rozszerzenie prawa do wynagrodzenia z eksploatacji utworów audiowizualnych dla jego współtwórców i artystów wykonawców, przewidzianego w art. 70 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, o najbardziej obecnie powszechny sposób korzystania z filmów i seriali – VOD. Po przeprowadzeniu konsultacji społecznych projekt rządowy ulegał jeszcze kilkukrotnym modyfikacjom, aż w końcu w lutym 2023 roku definitywnie utknął w procesie rządowym. Ciężko jest nie powiązać zatrzymania procesu legislacyjnego z wizytą prezesa Netflixa w Polsce w grudniu 2022 roku i jego spotkaniami z prezydentem i premierem. Przedstawiciele platform VOD sprzeciwiali się poszerzeniu prawa do wynagrodzenia, przedstawiając w zamian własne programy dofinansowania produkcji audiowizualnej. Dodatkowo, jak przyznał w trakcie tegorocznych prac w sejmie były Minister Kultury Piotr Gliński, wiosną 2023 roku trwała już kampania wyborcza i rząd nie chciał ryzykować wprowadzania przepisów, które w jego opinii nadal są „kontrowersyjne”. W ten sposób polscy twórcy i artyści wykonawcy stali się zakładnikami walki politycznej. 

Losy ustawy wdrażającej unijne dyrektywy po zmianie rządu również nie były łatwe. W lutym tego roku Ministerstwo Kultury, pod przewodnictwem Bartłomieja Sienkiewicza, opublikowało nowy projekt, który bazował na przepisach przygotowanych przez poprzedni rząd, z wszystkimi jego wadami (m.in. poprawkami do przepisów o platformach UGC, wprowadzonymi po konsultacjach społecznych pod wyraźnym wpływem operatorów tych platform) i jednocześnie bez przepisów gwarantujących dodatkowe wynagrodzenie dla współtwórców utworów audiowizualnych z VOD oraz przepisów zapewniających dodatkowe wynagrodzenie dla artystów wykonawców za eksploatację ich utworów w internecie. Po głośnych protestach przede wszystkim młodego środowiska filmowego, dla którego tzw. „tantiemy z internetu” stanowią nierzadko jedyne stabilne źródło zarobku, projekt na etapie prac rządowych uzupełniono o prawa twórców i wykonawców do wynagrodzenia z eksploatacji online, pozostawiając jednak pozostałe przepisy w pierwotnym brzmieniu projektu. Jak można ocenić już po zakończeniu procesu legislacyjnego w parlamencie, rząd nie chciał wprowadzać dalszych zmian do projektu, żeby nie blokować przez publiczne dyskusje jego przyjęcia, założył jednak możliwość wprowadzenia ich na etapie prac parlamentarnych, przy udziale posłów i senatorów koalicji rządzącej. 

Tak się właśnie stało. Po trwającym ponad cztery godziny wysłuchaniu publicznym na sejmowej Komisji Kultury, do projektu trafiła między innymi większość postulatów zgłoszonych przez ZAiKS. Jednoznacznie wprowadzono w ustawie przewidziane w art. 18 dyrektywy DSM prawo do uczciwego i odpowiedniego wynagrodzenia w przypadku przenoszenia autorskich praw majątkowych i praw pokrewnych oraz udzielania licencji. Zrezygnowano też z zupełnie niezrozumiałego domniemania braku istotnego znaczenia części wkładowych dla całości utworu w przypadku utworów współautorskich, którego konsekwencją był brak prawa do uzyskiwania informacji o skali eksploatacji utworów. Usunięto wprowadzone pod wpływem platform UGC ograniczenia blokowania treści udostępnianych bez zgody uprawnionych i przywrócono możliwość udzielania rozszerzonych zbiorowych licencji na działalność tych platform. Środowisko aktorów uzyskało prawo do wynagrodzenia dla artystów wykonawców czytających udostępniane online audiobooki, a w odpowiedzi na to autorom książek udało się wprowadzić analogiczne uprawnienie również dla autorów. 

W takim kształcie projekt trafił do prac w senacie i ten moment wykorzystali wydawcy prasy, którzy we wszystkich swoich stanowiskach w trakcie prac nad wdrożeniem ustawy apelowali o uzupełnienie przepisów o przysługującym im prawie pokrewnym do wynagrodzenia od platform cyfrowych o przepisy gwarantujące ich egzekwowanie, na wzór urzędowej mediacji przewidzianej w przepisach niektórych z państw członkowskich UE. Po głośnej akcji protestacyjnej, w trakcie której duże i mniejsze media, nie tylko drukowane, publikowały puste czarne strony, premier Donald Tusk spotkał się z przedstawicielami wydawców i zobowiązał Ministerstwo Kultury oraz senatorów Koalicji Obywatelskiej do opracowania przepisów gwarantujących możliwość wpływania na przedłużające się procesy negocjacji z operatorami platform. Taki mechanizm został wypracowany i projekt, z odnoszącymi się do niego poprawkami senatu, został przyjęty przez sejm przeważającą większością głosów. 

 

Co zawiera i co zmienia przyjęta ustawa – najistotniejsze kwestie z punktu widzenia twórców reprezentowanych przez ZAiKS: 

Prawo do stosownego wynagrodzenia dla twórców utworów literackich, publicystycznych, naukowych, muzycznych lub słowno-muzycznych, w tym twórców opracowań takich utworów za eksploatację online. Uprawnienie to zostało wprowadzone na etapie sejmowym jako realizacja postulatów autorów utworów literackich i pierwotnie znajdowało się w jednym przepisie z analogicznym prawem artystów wykonawców. W efekcie interwencji Biura Legislacyjnego senatu oba prawa zostały rozdzielone zgodnie z metodologią ustawy – na odrębne prawo autorskie i odrębne prawo pokrewne. W wyniku tej operacji poszkodowani zostali niestety twórcy utworów plastycznych i fotograficznych, którzy, ponieważ nie można w przypadku tego typu utworów mówić o ich artystycznym wykonaniu, nie byli ujęci w sejmowej wersji przepisu. Będziemy się starać o korektę tego przepisu przy najbliższej możliwej okazji, już w trakcie zapowiedzianego na wrzesień Forum Prawa Autorskiego. Nowy art. 214 daje twórcom niezrzekalne uprawnienie do uzyskiwania stosownego wynagrodzenia, jeśli ich utwory są eksploatowane w sieci, nie został jednak wyposażony, podobnie jak prawo artystów wykonawców, w przepisy umożliwiające jego skuteczną egzekucję – czyli obowiązkowy, a co najmniej rozszerzony zbiorowy zarząd. Wprowadzony przepis można jednak uznać za sukces środowisk twórczych, wskazuje on bowiem, że najbardziej rozpowszechniona obecnie eksploatacja utworów w internecie nie może być nieodpłatna, ale jego egzekucja powinna być przedmiotem dalszych prac legislacyjnych. 

Przepisy jednoznacznie wskazujące, że to dostawcy usług udostępniania treści online – czyli głównie platform UGC, takich jak YouTube, Facebook czy Instagram, ponoszą odpowiedzialność za udostępnianie na nich treści chronionych, a nie ich użytkownicy. W konsekwencji to platformy są zobowiązane do negocjowania umów licencyjnych z uprawnionymi, a dopiero gdy starania zmierzające do zawarcia umowy się nie powiodą, a platforma nie tylko zablokuje udostępnianie bezumownie treści, ale też będzie zapobiegać ich udostępnianiu w przyszłości, będzie się mogła zwolnić z odpowiedzialności wobec uprawnionych. Przepisy te przewidują również poszerzenie obowiązków transparentności, które platformy mają wobec użytkowników i uprawnionych oraz mechanizmy rozstrzygania skarg użytkowników na zablokowane treści. Zgodnie z wprowadzonymi przyjętą ustawą zmianami w ustawie o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi, działalność platform UGC ma być objęta możliwością udzielania przez ozz-y rozszerzonych zbiorowych licencji, czyli obejmujących utwory osób, które nie powierzyły ozz-om swoich praw w zbiorowy zarząd (NS). Osoby takie będą mieć możliwość wyłączenia swoich utworów z rozszerzonej licencji. 

Nowe i poprawione wyjątki i ograniczenia – jednym z celów dyrektywy DSM było ułatwienie działalności naukowej, edukacyjnej i zachowania dziedzictwa kulturowego. Dlatego na rzecz instytucji realizujących te cele wprowadzono obowiązkowe wyjątki od prawa autorskiego. Z wprowadzonych wyjątków najbardziej istotny i interesujący wydaje się wyjątek dla eksploracji tekstów i danych (ang. text and data mining – TDM). Umożliwia on dwa przypadki prowadzenia działalności polegającej na analizie dużych ilości informacji w celu uzyskania nowej wiedzy i odkrycia nowych tendencji – naukowy i komercyjny. W pierwszym przypadku instytucje naukowe lub instytucje dziedzictwa kulturowego mają możliwość zwielokrotniać utwory i przedmioty praw pokrewnych, żeby analizować zawarte w nich informacje nieodpłatnie i bez zgody uprawnionych, jeśli prowadzą niekomercyjne badania naukowe z wykorzystaniem tych informacji. Z kolei komercyjny wyjątek TDM pozwala na korzystanie z techniki eksploatacji tekstów i danych przez różne podmioty, prywatne i publiczne, do różnorakich celów (m.in. rozwijania technologii, budowania aplikacji), jeśli tylko posiadają legalny dostęp do zwielokrotnianych utworów. W przypadku stosowania takiego wyjątku uprawnieni mają możliwość zastrzec, że sprzeciwiają się takiemu w ykorzystaniu. Pierwotny tekst projektu zmiany ustawy o prawie autorskim, opublikowany przez Ministerstwo Kultury w lutym, przewidywał, że wyjątek TDM, zarówno naukowy, jak i komercyjny, nie będzie mógł być wykorzystywany do budowania modeli generatywnej sztucznej inteligencji. Da się bowiem zauważyć, że firmy odpowiedzialne za wprowadzanie na rynek takich narzędzi często powołują się na ten wprowadzony już w całej Unii wyjątek, mimo że gdy był on uchwalany w dyrektywie DSM, o narzędziach takich jak ChatGTP nawet nie mówiono. Niestety propozycja uregulowania w ten sposób generatywnego AI spotkała się z dużym sprzeciwem w konsultacjach społecznych, a także z interwencją ze strony Ministerstwa Cyfryzacji, co doprowadziło do jej wykreślenia i przyjęcia przepisów w dużym stopniu zbliżonych do treści dyrektywy. Kwestia sztucznej inteligencji i jej uregulowania w kontekście prawa autorskiego i praw pokrewnych ma być natomiast tematem przewodnim pierwszego spotkania Forum Prawa Autorskiego, które będzie prowadzić Departament Prawa Autorskiego i Filmu w Ministerstwie Kultury. Trudno jest niestety określić, jak szybko możemy oczekiwać od Ministerstwa konkretnych propozycji legislacyjnych. 

Prawo do godziwego i odpowiedniego wynagrodzenia wraz z domniemaniem, że wynagrodzenie proporcjonalne spełnia te wymogi. Tę podstawową zasadę odnoszącą się do umów przenoszących prawa autorskie i umów licencyjnych wprowadził artykuł 18 dyrektywy DSM. Z nieuzasadnionych powodów nie została ona ujęta w żadnym z projektów rządowych, ze wskazaniem, że już obowiązujące przepisy ustawy o prawie autorskim – mówiące o tym, że jeśli twórca wyraźnie nie wskazał, że przenosi prawa lub udziela licencji za darmo, należy mu się wynagrodzenie – są wystarczające dla wdrożenia tego przepisu dyrektywy. Jednym z głównych postulatów ZAiKS-u było właśnie uzupełnienie art. 43 ustawy o prawie autorskim o wytyczne, jakie powinno być to wynagrodzenie. Dotychczasowe praktyki rynkowe wskazywały bowiem, że często jest to wynagrodzenie wprost groszowe, nieadekwatne do zakresu udzielanych praw lub licencji. Mówili o tym zaproszeni przez ZAiKS na sejmową Komisję Kultury twórcy – Marika (Marta Kosakowska), Daga Gregorowicz, Anna Maciejczyk, Tomek Lipiński i Mietek Jurecki. Dzięki ich pomocy udało się przekonać posłów do złożenia poprawki, której tekst wyraźnie wskazuje, że wynagrodzenie z umów prawnoautorskich musi być „godziwe i odpowiednie do zakresu udzielonego prawa, charakteru i zakresu korzystania oraz korzyści wynikających z korzystania z utworu”. Jeśli umowa przewiduje, że w ynagrodzenie twórcy lub artysty wykonawcy będzie wynagrodzeniem przyszłym – proporcjonalnym do przychodów, jakie z korzystania z utworu osiąga nabywca praw lub licencjobiorca – to takie wynagrodzenie uznaje się za godziwe i odpowiednie. 

Nowe brzmienie klauzuli bestsellerowej – istniejące już w polskim prawie autorskim uprawnienie do żądania podwyższenia wynagrodzenia przez sąd na wniosek twórcy lub artysty wykonawcy, zostało zmienione w ten sposób, że może to nastąpić nie tylko, jak dotychczas, jedynie w wypadku rażącej dysproporcji między wynagrodzeniem twórcy a korzyściami nabywcy praw autorskich, ale wystarczy do tego stwierdzenie, że wynagrodzenie twórcy jest niewspółmiernie niskie w stosunku do korzyści nabywcy. 

Prawo do informacji – problem z określeniem, czy wynagrodzenie twórców i artystów wykonawców jest odpowiednie w stosunku do przychodów, jakie osiągają nabywcy praw autorskich i pokrewnych czy licencjobiorcy, wynikało często z braku dostępu do informacji o wysokości tych przychodów. Dlatego dyrektywa DSM, a w ślad za nią polska ustawa, wprowadzają dwa rodzaje roszczenia informacyjnego: prawo do uzyskiwania informacji o wysokości wpływów z eksploatacji twórczości, jeśli wynagrodzenie twórcy lub artysty wykonawcy od tych wpływów zależy, oraz szersze prawo do uzyskiwania od nabywców praw lub licencjobiorców aktualnej informacji o przychodach z korzystania z utworów oraz o wynagrodzeniu należnym w związku z tym korzystaniem, odrębnie dla każdego pola eksploatacji nie rzadziej niż raz do roku. Realizacja tego ostatniego prawa może stwarzać trudności, o czym mówi sama dyrektywa DSM – są branże, takie jak przykładowo gry komputerowe, w których twórców jednej postaci może być kilkuset i w których trudno jest nawet wyodrębnić konkretne wkłady twórcze. Ministerstwo Kultury próbowało ten problem rozwiązać, wprowadzając dość karkołomne domniemanie, że w przypadku utworu zbiorowego, zbioru utworów oraz utworu współautorskiego domniemywa się, że wkład twórczy nie jest znaczący w stosunku do wykorzystywanej całości, co w konsekwencji prowadziło do utraty prawa do otrzymywania informacji o przychodach z korzystania z utworów i przedmiotów 

Prawo do godziwego i odpowiedniego wynagrodzenia wraz z domniemaniem, że wynagrodzenie proporcjonalne spełnia te wymogi. Tę podstawową zasadę odnoszącą się do umów przenoszących prawa autorskie i umów licencyjnych wprowadził artykuł 18 dyrektywy DSM praw pokrewnych. Również w tym wypadku posłowie sejmowej Komisji Kultury wprowadzili poprawkę do przepisu, która wskazuje, że domniemanie to nie odnosi się do utworu zbiorowego, zbioru utworów oraz utworu współautorskiego literackiego, publicystycznego, naukowego, muzycznego lub słowno-muzycznego, a w przypadku utworu audiowizualnego nie ma zastosowania do reżysera, operatora obrazu, twórcy adaptacji utworu literackiego, twórcy stworzonych dla utworu audiowizualnego utworów muzycznych lub słownomuzycznych oraz twórcy scenariusza. Również w tym przypadku może okazać się konieczna interwencja legislacyjna, ponieważ do katalogu współtwórców, do których nie odnosi się domniemanie o nieznaczącej wartości wkładu, nie włączono autorów utworów plastycznych i fotograficznych. Współautorstwo w wypadku tego rodzaju twórczości nie jest może tak powszechne, jak ma to miejsce w przypadku utworów muzycznych i słowno-muzycznych, nie jest jednak wykluczone i przepisy umożliwiające uzyskiwanie informacji o wysokości wpływów z eksploatacji powinny się odnosić również do tego rodzaju utworów. 

Poszerzenie prawa do wynagrodzenia dla współtwórców i artystów wykonawców utworów audiowizualnych o streaming i reemisję. Długo oczekiwane przez środowisko nie tylko stricte filmowe – przepisy te dotyczą bowiem również twórców adaptacji utworu literackiego i twórców stworzonych dla utworu audiowizualnego utworów muzycznych lub słowno-muzycznych, poszerzenie katalogu pól eksploatacji, z których należne jest uprawnionym stosowne wynagrodzenie, o eksploatację internetową, zostało uzupełnione w sejmie dodatkowo o prawo do takiego wynagrodzenia z reemisji. 

Prawo pokrewne wydawców prasy. Przepisy przyznające wydawcom publikacji prasowych prawo do zwielokrotniania na potrzeby udostępnienia publikacji online i do samego rozpowszechniania tych publikacji w Internecie. Oznacza to, że platformy internetowe, które do tej pory zaciągały publikacje prasowe do przykładowo swoich agregatorów wiadomości bez uzyskiwania zgody wydawców, będą musiały nabywać licencję na taką działalność. Prawo to zostało uzupełnione w Senacie o mechanizm negocjacyjny, o który usilnie zabiegali wydawcy prasy, wskazując na doświadczenia w innych krajach unijnych, w których nawet wprowadzenie prawa pokrewnego nie przymusiło takich podmiotów jak Google czy Meta do prowadzenia negocjacji z wydawcami prasy, nie mówiąc już o udzieleniu im licencji na godziwych warunkach. Polskie przepisy przewidują, że jeśli po złożeniu oferty zawarcia umowy licencyjnej platforma i wydawca nie dojdą do porozumienia w ciągu 3 miesięcy, to każda ze stron negocjacji może wystąpić z wnioskiem do prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej o przeprowadzenie mediacji dotyczącej wysokości opłaty licencyjnej. Jeśli również te mediacje się nie powiodą, każda ze stron może wystąpić do prezesa UKE o wydanie decyzji o wysokości opłaty licencyjnej. Od takiej decyzji w ydawca lub platforma może wnieść sprzeciw do sądu i dalej prowadzić spór, tym razem w przyspieszonym trybie sądowym. Przepisy o prawie pokrewnym wydawców prasy są o tyle istotne dla twórców, że przewidują podział przychodów z opłaty licencyjnej od platform z twórcami utworów zamieszczonych w publikacjach prasowych. Dziennikarze będą mieli uprawnienie do aż 50% tych przychodów, co jest bezprecedensowo wysokim uprawnieniem w porównaniu do innych państw UE. 

Wypracowanie przepisów uchwalonej 26 lipca 2024 r. ustawy nie było zadaniem łatwym. Sam wiceminister Kultury Andrzej Wyrobiec, który odpowiadał za ten proces, przyznał, że nie udało się na pewno zadowolić wszystkich zainteresowanych stron. Z punktu widzenia twórców i artystów wykonawców wprowadzone regulacje są na pewno przełomowe, chociaż przydałoby się, żeby można je było skuteczniej egzekwować. Nad tym trzeba będzie dalej pracować z ministerstwem i posłami, nie tylko w ramach Forum Prawa Autorskiego. 

#dyrektywa
#DSM
#Artykuł z kwartalnika