Ład i porządek
Nie było mnie na świecie, gdy Anna Przedpełska opublikowała swój pierwszy przekład (notabene niepodpisany nazwiskiem). Ale wspominam o wczesnych latach 50. z jednego tylko powodu – by pokazać upartą, wytrwałą i konsekwentną pracę tłumaczki, jakże słusznie uważanej za translatorkę nadzwyczaj świadomą swych obowiązków i samokrytyczną, co widać szczególnie w dramatach przekładanych przez nią niejako wbrew sobie, jako że brak jej „słuchu teatralnego”, jak mówi.
Była uczennicą Prywatnej Szkoły Żeńskiej im. Cecylii Plater-Zyberkówny, instytucji kształcącej dziewczęta z dobrych domów – jakże się to przydało w pracy nad przekładami powieści Jane Austen, jej ulubionej autorki. Lata wojny to służba w Sanitariacie Okręgu Warszawskiego AK, w szpitalu polowym na ul. Piusa XI. Latem 1945 zdała maturę, jesienią rozpoczęła studia anglistyczne na wskrzeszonym Uniwersytecie Warszawskim. Wśród wykładowców – Wacław Borowy, Władysław Tatarkiewicz, Stanisław Helsztyński, Witold Doroszewski, Walijczyk Charles McGahan. Studia ukończyła w 1950 roku, dostała skierowanie do pracy w Czytelniku, najpierw do redakcji stylistycznej, by pokierować później redakcją literatury angielskiej. Odeszła po pięciu latach, zajęła się wyłącznie przekładem.
Lista jej dokonań pokazuje nie tylko szeroki zakres zainteresowań, ale i ogromne umiejętności. Bo to i teksty w Antologii postępowej noweli amerykańskiej z 1957 roku, opowieści o duchach, baśnie, Biały Kieł Jacka L ondona, opowiadania o piratach czy kowbojach, staroangielski epos rycerski Beowulf, tomy wspomnień brytyjskiego zoologa Geralda Durrella, nieskończona powieść Conrada W zawieszeniu… I Love story, ogromnie popularne romansidło Ericha Segala – o co, jak podaje Krzysztof Umiński, pretensje do niej miał Zbigniew Herbert, który uważał, że Przedpełska powinna tłumaczyć literaturę poważną, jak dzieła Faulknera. Ma ich w dorobku zaledwie dwa: Koniokrady, ostatnią jego powieść, oraz Wściekłość i wrzask; oba przekłady entuzjastycznie przyjęte przez Herberta.
Kiedy została specjalistką od angielskiej literatury XIX-wiecznej? W radiowej Dwójce mówiła, że wpłynęła na to szkoła, w której poznała język, a także pomoc matki, osoby posługującej się językiem niemalże z powieści angielskich klasyków. Zaczęła od Dickensa, potem sięgnęła po Jane Austen (przełożyła pięć z sześciu jej powieści), George’a Eliota, Waltera Scotta, Jamesa Hogga, Henry’ego Jamesa. Polubiła świat Austen, bo był w nim „ład i porządek zewnętrzny, hierarchiczny, [który] łączył się z ładem artystycznym. […] jej pastelowe powieści, delikatne, tworzyły przestrzeń, w której ja się wspaniale czułam. Po prostu byłam w bardzo dobrym towarzystwie i bardzo mi to odpowiadało” – mówiła w Dwójce. Wyrazem tego były autorskie tomy oraz przekłady książek poświęconych Austen, Dickensowi czy Brontë.
Znajdowała też czas na pracę społeczną. Członkini ZLP od 1954 roku, kierowała Klubem Tłumacza, w latach 70. organizując seminaria translatorskie. Dekadę później zaangażowała się w działalność Prymasowskiego Komitetu Pomocy Internowanym, jeździła z paczkami dla opozycjonistów. Była wiceprezeską Polskiego PEN Clubu (1991-1995), stała na czele Komitetu ds. Pisarzy Uwięzionych. Doprowadziła do reaktywacji swojej szkoły, zamkniętej po wojnie przez władze.
PEN Club wyróżnił ją już w 1973 roku nagrodą za twórczość przekładową, Stowarzyszenie Autorów ZAiKS dokonało tego w 1989. Odznaczona Krzyżem Oficerskim (1997) i Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2012). Honorowa Obywatelka Warszawy (2018). W 2021 roku otrzymała za twórczość translatorską nagrodę im. Boya-Żeleńskiego, przyznawaną przez Prezydenta Miasta Gdańska.