Był ciekawym pisarzem, ale nieśmiertelność przyniosły mu scenariusze filmowe i radiowe. I to właśnie na tym polu odniósł największe sukcesy.
Miał tego świadomość, chociaż zdawał sobie sprawę z ulotności profesji. W pisarstwie, jak twierdził, artysta wymyśla świat, natomiast scenarzysta musi usunąć się w cień, dopasować talent i ambicje do koncepcji filmu czy słuchowiska radiowego. Satysfakcja scenarzysty bywa zatem rozczarowaniem autora.
Mimo to twórca scenariuszy do Samych swoich, serialu Dom czy słuchowiska W Jezioranach był, na równi z reżyserami czy aktorami, prawdziwym autorem tych fenomenów kulturowych. W tym przypadku określenia: film, serial, słuchowisko wydają się bowiem niewystarczające. Chodzi o fenomeny.
Debiutował jako nastolatek, już podczas okupacji pisał na łamach konspiracyjnego miesięcznika „Dźwigary”. W wywiadach powtarzał, że zamiłowanie do reportażu i dziennikarstwa zawdzięcza właśnie wojnie. To doświadczenie okazało się tak trudne, że jako młody człowiek najpierw skazał siebie na skrajny, podszyty strachem pesymizm i introwertyzm, a następnie zrozumiał, że wszystko, co wówczas zobaczył i co go tak bardzo poruszyło, można przepisać na język literatury. W ten sposób został reporterem.
Mularczyk porównywał pracę reportera prasowego do literackiego zakonu. Reporter wierny ideałom profesji nie może się sprzeniewierzyć, wyszydzić ani skłamać prawdy bohaterów. Musi natomiast umieć ich słuchać, a do materiału reporterskiego wybierać to, co wartościowe, oddzielać ziarno od plew. Długa lekcja w szkole reportażu przydała się pisarzowi w pracach dla filmu i telewizji. Ucho na dialog, uważność na człowieka.
Pierwsze reportaże publikował w tygodniku „Świat”. Po ukończeniu studiów, na Wydziale Dziennikarskim UW, zatrudnił się w Polskim Radiu. To właśnie z radiem Andrzej Mularczyk był związany najdłużej i najpełniej. Napisał i wymyślił kilkadziesiąt słuchowisk zrealizowanych dla Teatru Polskiego Radia, przede wszystkim był autorem sagi W Jezioranach. W 1960 roku wyemitowano pierwszy odcinek radiowego serialu, do marca 2024 roku powstało 3256 odcinków. Zjawisko na światową skalę.
Miliony telewidzów pokochały Mularczyka także za napisane przezeń w duecie z Jerzym Janickim scenariusze serialu Dom w reżyserii Jana Łomnickiego. W tym przypadku również pomogło doświadczenie reportażysty. W dziejach mieszkańców kamienicy przy ulicy Złotej w Warszawie, odbijających się na tle zmieniającej się, wojennej i powojennej historii kraju, obaj autorzy zawarli wiele własnych doświadczeń, a także zasłyszanych, zapisanych lub przytoczonych opowieści osób, z którymi spotykali się jako reportażyści.
Flirt z kinem rozpoczął już pod koniec lat 50., ale pierwszym spektakularnym sukcesem byli masowo oglądani do dzisiaj Sami swoi z 1967 roku: oparta na scenariuszu słuchowiska radiowego, pierwsza część legendarnej „zabużańskiej trylogii” w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego.
Pierwowzorem postaci Kazimierza Pawlaka granego przez Wacława Kowalskiego był Jan Mularczyk, pochodzący z Kresów stryj scenarzysty; również rodzina Kargulów miała swój pierwowzór. Sukces był spektakularny. Tylko w pierwszym okresie dystrybucji Samych swoich obejrzało osiem milionów widzów. Nic dziwnego, że powstały dwie kolejne części sagi, równie entuzjastycznie przyjęte przez publiczność: w 1974 roku film Nie ma mocnych, trzy lata później – Kochaj albo rzuć.
Prawdziwe losy pierwowzorów filmowych postaci Mularczyk opisał w książce Każdy żyje jak umie. Na podstawie tej powieści powstało najpierw słuchowisko radiowe, a w 2024 roku film fabularny w reżyserii Artura Żmijewskiego, Sami swoi. Początek.
Jako scenarzysta Andrzej Mularczyk miał na koncie także wiele innych sukcesów filmowych. Był autorem scenariuszy między innymi do Wyjścia awaryjnego Romana Załuskiego, Głowy pełnej gwiazd Janusza Kondratiuka, Ostatniego takiego tria Jerzego Obłamskiego, Niespotykanie spokojnego człowieka Stanisława Barei, Powidoków Andrzeja Wajdy czy Ktokolwiek wie... Kazimierza Kutza. Nowela filmowa Mularczyka Post mortem stała się d la wspomnianego Wajdy inspiracją do powstania głośnego Katynia. Mularczyk był także współautorem scenariuszy popularnych seriali: Rodziny Połanieckich, Jest jak jest czy Blondynki.
Nieco w cieniu głośnych prac filmowych czy serialowych znajdowała się twórczość stricte literacka. A szkoda. To był interesujący pisarz, tworzący na granicy reportażu i obyczajowej prozy. Krytyka ciepło przyjęła pierwszą książkę Mularczyka, napisaną wespół z Krzysztofem Kąkolewskim – Metryki do wglądu. Pod koniec lat 60. ukazał się reportaż Co się komu śni, w którym autor zapisał historie osób, które przeżyły drugą wojnę światową, i jak to doświadczenie wpłynęło na ich późniejsze życie. Z ważnych powieści Mularczyka warto wspomnieć także o Polskich miłościach, zbiorze opowiadań Świeży zapach dzikiej mięty, Kwiatach z pierza, Śmietniku Pana Boga, Czyim ja żyłem życiem, wreszcie o zekranizowanej przez Janusza Zaorskiego komedii Cudownie ocalony.
W opublikowanej w „Gazecie Wyborczej” rozmowie z Katarzyną Bielas, Andrzej Mularczyk mówił: „(Bohater) musi być godzien tego, żeby go opisać. Życie jest dramatem i to chcę powiedzieć poprzez bohatera. Mimo że nie opowiadam o sobie, wybór postaci świadczy o mnie. Nieraz czekam miesiącami, a nawet latami, żeby czyjeś życie osiągnęło ten punkt, zwrotnicę, kiedy pojedzie w tę, a nie w inną stronę. Zmieni się w los. Będąc tym współczującym świadkiem, jestem też jak sęp, który krąży nad swoją ofiarą, żeby ją dopaść w tym miejscu, kiedy będzie godna opisania, a więc zawracania głowy innym. Moje życie, tak jak bohaterów, też potrafi zamienić się w los – są tematy, które po prostu musiałem podjąć”.
Andrzej Mularczyk zmieniał życie bohaterów w los. „Sam swój” los nam podarował.