Zbigniew Bagiński, 75. urodziny

Piotr Majewski
15.04.2024
fot. Eugeniusz Szustow
fot. Eugeniusz Szustow

Pewnie niejednemu kompozytorowi marzy się, żeby powstała w jego wyobraźni kreacja muzyczna, która jest i będzie przedmiotem codziennego publicznego odtworzenia. Prawdziwy klucz do wieczności… Tę pewność posiadł kompozytor, pedagog, ceniony teoretyk i muzykolog – Zbigniew Bagiński. 

Urodził się 19 stycznia 1949 roku w rodzinie muzykującego inżyniera. Ojciec – wykształcony i śpiewający, niekiedy publicznie, baryton – prosił czasem syna, wprowadzonego w podstawowe arkana muzyczne, o proste aranżacje i transkrypcje fortepianowe dzieł wielkich mistrzów. Był to dla naszego bohatera czas mimowolnej, acz wszechstronnej analizy sztuki orkiestracji, poznania jej i zrozumienia, co wiele lat później przyniosło owoce w postaci kolejnych dzieł skomponowanych przez dorosłego i świadomego artystę. 

Jeszcze jako student kompozycji w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie zadebiutował błyskotliwym Tryptykiem na klarnet i fortepian. Już wtedy zwrócił uwagę kompozytorską dojrzałością, co potwierdził dyplomowym dziełem orkiestrowym pod znamiennym tytułem Muzyka Symfoniczna. Fakt, że już dwa lata później, w 1974 roku utwór ten włączony został do repertuaru prowadzonej przez Wojciecha Rajskiego Orkiestry Filharmonii Narodowej, jest dostateczną rekomendacją wartości tej kompozycji. 

Swoistą przepustką do grona najbardziej cenionych kompozytorów muzyki współczesnej, a w konsekwencji paszportem otwierającym kompozycjom Bagińskiego dostęp do najbardziej szacownych sal koncertowych świata, było wyróżnienie w 1973 roku, za Wyprawy na drugą stronę na flet, fortepian i tom-tom na Konkursie Młodych Związku Kompozytorów Polskich. Dopełnieniem był entuzjastycznie przyjęty jego międzynarodowy debiut na festiwalu Nordiske Musikdage ’74, gdzie zaprezentował swoje Miscellanea na fortepian. 

Tuż po studiach współpracował z Instytutem Muzykologii KUL, a swą wiedzą o historii i teorii muzyki od 1981 roku dzieli się także ze studentami wydziału reżyserii warszawskiej Akademii Teatralnej. Pod koniec lat 80. wrócił do swojej macierzystej Alma Mater, czyli na Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie, jako prodziekan Wydziału Kompozycji. W 1996 roku uzyskał tytuł profesora sztuki, a w 2004 został mianowany profesorem zwyczajnym. Ukoronowaniem kariery pedagogicznej jest kierowanie Katedrą Kompozycji na warszawskiej uczelni. 

Muzykę Bagińskiego najlepiej charakteryzuje specyfika organizacji formalnej jego utworów, czyli tzw. „baginizmy” polegające na nie zawsze liniowym charakterze przebiegu i kontynuacji myśli muzycznej. Taka segmentacja i pozorne rozczłonkowanie muzycznego continuum zadziwiają swą konsekwencją i celowością, mimo stosowanych przez kompozytora odmiennych struktur, faktur i melodii. Właśnie ta pozornie „nieuporządkowana” klarowność formy oraz konsekwencja, z jaką Bagiński konstruuje swe kolejne muzyczne wizje, są zapewne pokłosiem wpajanego mu za młodu kultu systematycznej logiki. Z kolei swoboda, z jaką przyozdabia swoje pomysły w szatę brzmieniową, dowodzi pewności, z jaką kontroluje feerię barw kreowanych przez poszczególne instrumenty. Logika ich zestawiania oraz kompilowania w autonomiczne współbrzmienia to wyraz zrozumienia i miłości, jaką obdarza najpiękniejszy z instrumentów – orkiestrę. 

Proces twórczy, podejmowany przez współczesnego artystę, to bardzo często akt konfrontacji z dziełami, które w przeszłości formowały jego estetykę, z którymi dorastał, które czasem mimowolnie przywołuje w pamięci i które często podpowiadają mu konkretne rozwiązanie formalne, artykulacyjne lub brzmieniowe. Bagiński nie ucieka od tej determinanty – traktuje ją jako niezbędny fundament i punkt wyjścia do odpowiedzialnej kreacji muzycznego universum. Sposób, w jaki go kształtuje, dowodzi, że „po profesorsku” zgłębił i zrozumiał historię porządkowania świata dźwięków przez geniuszy kompozytorskich. 

Codziennie o 11.15, przechodząc obok Zamku Królewskiego w Warszawie, usłyszeć można rozbrzmiewający Hejnał Warszawski, który w 1995 skomponował... Zbigniew Bagiński. I to jest właśnie ta wspomniana przepustka do nieśmiertelności – artystyczne aeternum, o którym marzy niejeden twórca. 

#jubileusze
#Artykuł z kwartalnika