Pierwsze audycje

Piotr Majewski
15.04.2024

Jak wiadomo, w sensie antenowym, oficjalny początek istnienia Polskiego Radia datuje się na 18 kwietnia 1926 roku, kiedy to punktualnie o godzinie 17.00 nadano audycję słowno-muzyczną, której gospodynią była pierwsza spikerka Polskiego Radia, Janina Sztompkówna. 

Program wypełniły przemówienia przedstawicieli rządowych – premiera Aleksandra Skrzyńskiego oraz ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Stanisława Grabskiego. W uroczystości uczestniczył także Władysław Raczkiewicz, piastujący urząd ministra spraw wewnętrznych. Występując w roli gospodarzy, do zgromadzonych przy odbiornikach słuchaczy przemówili prezes spółki Polskie Radio S.A., Tadeusz Sułowski, oraz dyrektor Zygmunt Chamiec. Wieczorną audycję dopełnił koncert chopinowski, wzbogacony odczytami fragmentów polskiej poezji i prozy. 

Przygotowania do tej audycji trwały ponad miesiąc. Kolejne, zapowiadane w codziennej prasie terminy inauguracji wielokrotnie przekładane były – jak informowano – „z powodów natury technicznej”. Gazety niezmiennie drukowały jednak program codziennych kilkugodzinnych audycji, które określano jako „emisje próbne w celu dostrojenia obwodów w aparaturze”. Domyślać się można, że kłopotów technicznych było co nie miara – dość wspomnieć, że dysponująca koncesją na nadawanie programu spółka Polskie Radio S.A., w przeciwieństwie do, od dawna przygotowującego się do profesjonalnej działalności antenowej, Polskiego Towarzystwa Radiotechnicznego, nie dysponowała własnym nadajnikiem. Ostatecznie inauguracyjną audycję Polskiego Radia nadano przy pomocy nadajnika fabrycznego P.T.R. 

Dopiero z początkiem stycznia 1927 roku Polskie Radio rozpoczęło nadawanie za pośrednictwem własnego, zbudowanego na Forcie Mokotowskim nadajnika firmy Marconi Wireless. Miał on niebagatelną, jak na owe czasy, moc 10kW, co pozwoliło warszawskiej radiostacji konkurować z takimi ośrodkami jak Wiedeń i Berlin. Jednocześnie efektywny odbiór sygnału zwiększono „aż” do 90 kilometrów. Od tego momentu liczba abonentów, słuchających codziennych przekazów radiowych, rosła z dnia na dzień, a datowana na przełom lat 20. i 30. rewolucja w dostępności do popularnych kryształkowych „de-te-fonów” oraz szybko powstające w kolejnych miastach rozgłośnie regionalne tylko przyśpieszyły proces powszechnej radiofonizacji. 

Technik podczas pracy przy aparaturze transmisyjnej, rozgłośnia w Warszawie, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Technik podczas pracy przy aparaturze transmisyjnej, rozgłośnia w Warszawie, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

W powszechnej świadomości radio, jako ekscytująca nowinka medialno-techniczna, obecne było już dużo wcześniej. Działo się tak nie tylko dzięki próbnym emisjom audycji P.T.R., podjętym przecież na długo przed pierwszymi programami Polskiego Radia. Temat przyszłości i kształtu programowego polskiej radiofonii pobudzał wyobraźnię nie tylko elit inżynierskich i politycznych, ale też autorytetów świata kultury i sztuki. Na łamach prasy prowadzono dyskusje i spory, prezentując zarówno wizje twórców, jak i autorytetów bezpośrednio zaangażowanych w proces koncesyjny. Ostatecznie wykształciły one profil przyszłego nadawcy radiowego, który powinien pełnić „… rolę instytucji wyższej użyteczności publicznej, statutowo zobowiązanej do działalności prospołecznej i propaństwowej…”. Wskazywano też, że zadania te, wraz z potrzebami i oczekiwaniami odbiorców, najlepiej realizowane będą przez trzy działy redagujące codzienny program radiowy: muzyczny, oświatowo-kulturalny i informacyjny. 

Przypomnijmy, że temu procesowi towarzyszyły niezwykle burzliwe dzieje – ledwie niecały miesiąc od pierwszej oficjalnej emisji programu radiowego następuje w Polsce poważny kryzys polityczny, czyli przewrót majowy. Szczęśliwie, wydarzenia te nie miały wpływu na kształtowanie roli i zadań radiofonii, która przez wszystkie elity postrzegana była tylko jako narzędzie służące misji, jaką dla polskiej radiofonii miało być zespolenie porozbiorowej ojczyzny oraz emancypacja kulturowa Polaków. W myśl tej doktryny w przekazie radiowym dominowały tzw. „odczyty” o charakterze edukacyjno-poradnikowym, do wygłaszania których zapraszano najwybitniejsze umysły i autorytety. Nawet sam marszałek Piłsudski wygłaszał pozytywistyczne w swej wymowie eseje, w których opiewał etos pracy u podstaw i zbiorowej odpowiedzialności za los społeczeństwa. W podobnym tonie utrzymane były odczyty radiowe Wincentego Witosa skierowane do mieszkańców wsi. Obaj mężowie stanu występowali na antenie jako powszechnie uznane autorytety, a nie jako rzecznicy określonych wizji politycznych. 

Studio spikerskie, rozgłośnia w Warszawie, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Studio spikerskie, rozgłośnia w Warszawie, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Dzięki niezwykłemu dziełu, jakie powstało wtedy w prowadzonej m.in. przez historyka UW prof. Henryka Mościckiego Redakcji Odczytowej Polskiego Radia, swe antenowe miejsce odnalazły zarówno filozoficzno-etyczne pogadanki Tadeusza Kotarbińskiego, jak i pełne antycznej mądrości „Przechadzki Ateńskie” Władysława Witwickiego. Sam Janusz Korczak, jako Stary Doktór, wygłaszał cotygodniowe „Gadaninki” o dzieciach i ich sprawach – już wtedy zwracała uwagę ich forma językowa i styl. To były prawdziwe arcydzieła radiowej narracji. 

O tym, jak ważną częścią misji Polskiego Radia było też „propagowanie poprawności i kultury wypowiedzi w języku polskim”, najlepiej świadczy fakt, że o etos polszczyzny na antenie dbał na co dzień prof. Witold Doroszewski, który nie tylko brał czynny udział w przygotowywaniu i redakcji tekstów w ygłaszanych przez spikerów, ale też sam prowadził „Radiową skrzynkę językową” – audycję o charakterze poradnikowym, cieszącą się niezwykłą popularnością także po wojnie.

#radio
#Artykuł z kwartalnika