Dobra strona literatury

15.04.2024
Marek Hłasko, Berlin, 1960, fot. Friedrich / Forum
Marek Hłasko, Berlin, 1960, fot. Friedrich / Forum

Marek Hłasko

 

Autor Pięknych dwudziestoletnich, Następnego do raju, Ósmego dnia tygodnia, legenda Warszawy lat 50., bohater wielu literackich i obyczajowych anegdot. Marek Hłasko urodził się 14 stycznia 1934 roku w Warszawie. Zmarł 14 czerwca 1969 roku w Wiesbaden w Niemczech, miał 35 lat. 

Jego debiutancki tom opowiadań Pierwszy krok w chmurach ukazał się nakładem Czytelnika w 1956 roku. Pisarz był wtedy dziennikarzem „Po Prostu” oraz współpracownikiem „Nowej Kultury”. W roku 1958 otrzymał przyznaną pierwszy raz po wojnie Nagrodę Literacką Wydawców za rok 1957 i stypendium na wyjazd do Paryża. 21 lutego 1958 roku trafił do Francji. Nigdy już nie wrócił do Polski. Przez pierwsze miesiące mieszkał w siedzibie Instytutu Literackiego, w Maisons-Laffitte. Sporo podróżował – do Szwajcarii, Włoch czy Berlina Zachodniego. W celach zarobkowych pojechał też do Izraela, gdzie pracował jako robotnik na budowie i w hucie szkła. W 1966 roku poleciał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zaprzyjaźnił się z Romanem Polańskim i Krzysztofem Komedą. W latach 1980-1981 nakładem podziemnego wydawnictwa ABC w Krakowie ukazało się sześć jego książek. Co ciekawe, gdy Czytelnik ogłosił oficjalnie w 1985 roku czterotomowe Utwory wybrane Hłaski, zabrakło w nich Pięknych dwudziestoletnich, książki wzbudzającej liczne kontrowersje jeszcze przez wiele lat po śmierci pisarza. 

 

CYTATY:

 

Książki warto pisać tylko wtedy, jeśli przekroczy się ostatnią granicę wstydu. Pisanie jest rzeczą bardziej intymną od łóżka. 
Piękni dwudziestoletni 

 

Małe świństwa mówi się głośno... wielkie – szeptem. Prawdy natomiast nie mówi się w ogóle. Kto wie, czy każda prawda nie jest w gruncie rzeczy największym świństwem? 
Ósmy dzień tygodnia 

 

Ty jesteś tak zwana mądra kobieta, o ile takie istnieją. To znaczy najbardziej nieszczęśliwa dlatego, że jesteś mądra, że wszystko rozumiesz, że wszystko wybaczasz, że wszystko potrafisz mądrze ustawić. Za mądrość płaci się cierpieniem. Biedne, nieszczęśliwe, mądre kobiety, żal mi was, bo prawie zawsze giniecie przez głupców (…). 
Pętla 

 

Nie mów, że mam przed sobą całe życie i wszystko jeszcze przyjdzie i tak dalej. Nie ma ani jednego czło-wieka na świecie, który by w to naprawdę wierzył. 
Opowiadania 

 

Nie widziałem jeszcze ludzi, którzy spotkaliby się w dobrym miejscu życia. Takiego miejsca w życiu nie ma i być nie może. Zawsze zdaje się, że jest zbyt późno lub zbyt wcześnie; że zbyt wiele doświadczenia albo że zbyt mało. Zawsze coś stoi na przeszkodzie. 
Ósmy dzień tygodnia 

 

Życie jest piękne. Tylko że złych ludzi strasznie dużo. 
Wilk 

 

Czasami nie chodzi o to, aby coś się zmieniło na lepsze. Najczęściej chodzi o to, aby zmieniło się cokolwiek. 
Sowa, córka piekarza 

 

MAREK HŁASKO O SOBIE

Szkoły nie skończyłem; częściowo na skutek komplikacji rodzinnych, częściowo na skutek idiotyzmu, stwierdzonego przez nauczycieli. 

Czeki, plakietka aeroklubu w Santa Monica, portfel oraz ostatnia paczka papierosów, pochodzą z prywatnego archiwum Agnieszki Czyżewskiej – spadkobierczyni Marka Hłaski
Czeki, plakietka aeroklubu w Santa Monica, portfel oraz ostatnia paczka papierosów, pochodzą z prywatnego archiwum Agnieszki Czyżewskiej – spadkobierczyni Marka Hłaski

O MARKU HŁASCE 

Każdy, kto go napotkał – dziewczyna, starzec, dziecko, pies – popadał z nim w miłość nagłą i gwałtowną. (...) Nawet kłamiąc – a składał się z nieskończoności małych, czasem parszywych, czasem wspaniałych, czasem bezsensownych, czasem ślicznych kłamstw – zawsze przekazywał jakąś prawdę. Nieważną prawdę. Potrzebną prawdę. 
Leopold Tyrmand 

 

Marek pojechał z naszym znajomym do jego willi we Włoszech i tam obiecał pisanie nowej książki, którą ma już w głowie. Jak wrócił po 10 dniach, to mówi: „Napisałem już duży kawał książki” […] i zaczął czytać, i czytał chyba z trzy kwadranse […], a następnego dnia pojechał do Paryża. Zygmunt wszedł do jego pokoju […] zobaczył, że leży na stole ten gruby zeszyt, więc go otworzył i tam nie było ani jednego słowa. On to z pamięci przeczytał, dwa razy to samo. 
Zofia Hertz 

 

WSPOMNIENIE JERZEGO PRESSA – PRZYJACIELA MARKA HŁASKI 

Marek był wówczas w Izraelu związany uczuciowo z Kasią Rubinowicz, miłą młodą lekarką psychiatrą. Kasia bardzo ubolewała nad tym, że z Markiem za dużo pijemy i powtarzała, że jest to droga do alkoholizmu i że trzeba się leczyć i nie wolno pić, i że ona nam musi pokazać, a pracowała wtedy w szpitalu psychiatrycznym w Bat Jamie w Tel Awiwie, gdzie był oddział odwykowy. Ciągle nas namawiała, że musi nam pokazać cud nauki, jak to Marek nazywał, jak to człowieka, absolutnego alkoholika wyciągnięto z nałogu. Marek mieszkał już wtedy u nas, w domku nad brzegiem morza. Przyjechała po nas bardzo wcześnie, o siódmej rano karetką pogotowia. Jechaliśmy jakieś dwadzieścia kilometrów, strasznie skacowani, ale nie mogliśmy Kaśce odmówić. Szpital nazywał się Abarbanel. Był to piękny szpital. Wyglądał jak obóz koncentracyjny, bo wszędzie były porozciągane druty kolczaste, żeby tam nie wejść, nie wyjść, jak to w szpitalu psychiatrycznym. Pierwsza brama, potem druga brama, wszystkie drzwi bez klamek. W końcu otwierają nam ostatnie drzwi, a tam siedzi jakiś zupełnie pijany człowiek i śpiewa Legiony. Myśmy konali ze śmiechu. Jak jemu przemycili tę wódę? To była przecież ósma rano. I wtedy Marek nazwał to Cud Nauki. Kaśka dostała prawie czarne wypieki ze wstydu. 

Nigdzie nieopublikowane wcześniej wspomnienie dzięki uprzejmości Krzysztofa Lipowicza 

 

wybór tekstów: Katarzyna Tez 

#Dobra strona literatury
#Artykuł z kwartalnika