W dzisiejszym świecie można ulec wrażeniu, że tekst pisany przestał być atrakcyjny. Prędkość, z jaką musimy przetwarzać informacje, skłania nas do wybierania treści szybko dostępnych i łatwych do analizy.
Nie ma w tym zresztą niczego dziwnego, kiedy nasz instynkt przetrwania podpowiada nam, by stale być na bieżąco. Słowa mają moc tworzenia otaczającej nas rzeczywistości. Język, którego używamy, wskazuje nie tylko skąd pochodzimy, ale też dokąd zmierzamy. Ważne, abyśmy o tym nie zapominali i tu na szczęście z ratunkiem przychodzi TekstMisja.
O tekściarskiej inicjatywie ZAiKS-u dowiedziałam się kilka lat temu. Aplikowałam trzykrotnie i w końcu – zgodnie z oklepanym porzekadłem – udało się! Do Zakopanego jechałam pełna wątpliwości i oczekiwań. W pracy twórczej nie umiem (i zwyczajnie nie chcę) być muzycznym perpetuum mobile. Pracując wiele lat w branży usługowej i zarządzając dużą grupą ludzi, nauczyłam się, że tak zwani specjaliści od wszystkiego zazwyczaj nie znają się na niczym. Okazuje się, że na rynku muzycznym sytuacja wygląda inaczej. Zawsze z podziwem patrzyłam na wykonawców, którzy komponują, piszą, produkują, aranżują swoje utwory i jeszcze odpowiadają za reżyserię swoich teledysków. Dziwiło mnie to do momentu, w którym postanowiłam podzielić się ze światem swoją twórczością. Z czasem zrozumiałam, że bywa to najszybsza i najtańsza (a czasem niestety jedyna) droga do wydawania swoich utworów. Co jednak w sytuacji, w której chciałoby się występować jedynie w mistycznej roli tekściarza? Co jeśli ktoś marzy o tym, by być Jackiem Cyganem? Jak zaprezentować swój warsztat pisarski bez śpiewania, zakładania kostiumów scenicznych, nagrywania, promowania i produkowania? Czy dla takich ludzi jest jeszcze miejsce i praca na rynku muzycznym?
Uzbrojona w arsenał pytań, wyruszyłam w drogę. Miałam nadzieję rozprawić się ze swoimi obawami i sprawdzić, czy jest szansa, bym skupiła się w życiu zawodowym na tym, co lubię. Tegoroczna, VII edycja TekstMisji odbyła się w dniach 8-13 września w Domu Pracy Twórczej „Halama” w Zakopanem. Wzięło w niej udział 12 śmiałków, którzy postanowili podszkolić warsztat tekściarski pod czujnym okiem ekspertów. W trakcie zajęć mieli okazję pracować z Wojciechem Byrskim, Magdaleną Wójcik, Marcinem „Liberem” Piotrowskim, Dagą Gregorowicz, Ryszardem Kunce oraz Jackiem Królikiem – kierownikiem muzycznym TekstMisji. Swoją obecnością warsztaty uświetnili również goście specjalni – Adam Nowak oraz Przemysław Myszor.
TekstMisja nie jest serią teoretycznych wykładów i przydługich odczytów. TekstMisja to spotkanie nad czystą kartką papieru i praktyczna próba ujęcia wybranego tematu w kolejnych wersach piosenki. To dyskusja i negocjacje z pozostałymi członkami grupy, próba pogodzenia różnych stylów pisania i wrażliwości. Proces twórczy, w którym jesteśmy sami, nie otwiera przed nami możliwości, które rodzi praca w zespole. Jest ona przyczynkiem do zadania nurtujących nas pytań, porównania doświadczeń czy dostrzeżenia odmiennych punktów widzenia. Cztery dni to bardzo krótki czas, jednak spędzony wśród osób, które są poddane twórczej presji, jak się okazało, może zapoczątkować piękne relacje. Wspólne pisanie, odśpiewywanie stworzonych tekstów, jedzenie posiłków stworzyło zgrany zespół, który dawał sobie wzajemne wsparcie i poczucie bezpieczeństwa.
Czy znalazłam odpowiedzi na swoje pytania? Owszem. Zrozumiałam, że tekściarstwo ma różne oblicza, a zapotrzebowanie na teksty istnieje. Być może nie na te, które leżą w szufladzie czy te, które w nas kiełkują. Rozmowy z mentorami, porównanie ich warsztatów i doświadczeń pokazało mi, że, jak na każdym rynku, i na tym istnieją popyt i podaż. Odkryłam też, z dużą ulgą, że do pisania tekstów można mieć bardzo pragmatyczne i rzemieślnicze podejście. Nie dla każdego musi się ono wiązać z wielkim twórczym uniesieniem. W tej pracy można skupić się na warsztacie, technice i precyzji. Zostać wyrobnikiem. I choć myśl ta wydała mi się mało romantyczna, ostatecznie przyniosła mi olbrzymią ulgę. Zrozumiałam, że to nic złego, by czasem w naszej pracy posiadanie zlecenia było ważniejsze od posiadania weny.
Jestem spokojna, wy również możecie być spokojni. Tak długo bowiem, jak trwać będzie TekstMisja, a młodzi tekściarze będą zjeżdżać do „Halamy”, nie musimy martwić się o polskie teksty piosenek. Wiara w słuchacza i szacunek do jego wrażliwości są tu bowiem łagodnie pielęgnowane przez kolejne pokolenia.