Skazany na bluesa
Dawno temu, gdy dla przeciętnego młodego człowieka posiadanie własnego instrumentu było trudnym do spełnienia marzeniem, w polskiej delcie Missisipi, czyli w dorzeczu Rawy i Czarnej Przemszy, rodziła się siła „śląskiego bluesa”.
Tworzące jego historię legendarne formacje, takie choćby jak Silesian Blues Band (znany pod akronimem SBB), Dżem, Krzak czy Kasa Chorych, już od połowy lat 60. zapisywały historię polskiego bluesa, niezwykłego – poprzez swą jednorodność stylistyczną i koloryt – zjawiska muzyczno-kulturowego w naszej części Europy.
Wśród tak wyrazistych i charyzmatycznych artystów, jak Józef Skrzek, Ryszard Riedel, Irek Dudek, Ryszard Skibiński czy Jerzy Kawalec szczególną aktywnością wykazywał się pochodzący z Chorzowa Leszek Winder, młody, sprawny i kreatywny gitarzysta, świetnie rozumiejący stylistykę blues-rockową, który zaczynał od muzycznej oprawy spektaklu według Skowytu Allena Ginsberga. Grał w formacjach Apogeum i Krzak, w tej drugiej szybko został liderem i dostarczycielem większości nowych kompozycji. Brzmienie zespołu, wykreowane przez Windera na przełomie lat 70. i 80., do dziś uznawane jest za najbardziej klasyczne i reprezentatywne dla polskiego bluesa w wersji rockowej. Zespół cieszył się ogromnym – także międzynarodowym – powodzeniem, co nie przeszkodziło Winderowi współpracować także z innymi artystami. O jego dorobku już na początku lat 80. świadczy wypełniony terminami koncertów kalendarz oraz osiem płyt długogrających.
Na swój autorski płytowy debiut Leszek Winder czekał aż do 1986 roku. Płytę „Blues Forever” nagrywał w studiu Polskich Nagrań w Warszawie. Dokładnie w tym samym studiu i czasie nad swym debiutem płytowym pracował też Rysiek Riedel z Dżemem – nikogo zatem nie powinna dziwić jego obecności na debiutanckim krążku Windera. Zresztą fakt wzajemnego wspierania się oraz często praktykowanych gościnnych występów to jeden ze znaków rozpoznawczych „śląskiego bluesa” – wydawać się może, iż każda kolejna formacja lub projekt to jedynie nowa konfiguracja tych samych artystów. Cóż, nie tylko lubili ze sobą grać i tworzyć – lubili się także ze sobą spotykać.
To tłumaczy utworzenie bluesowego klubu, którego „ojcem-założycielem” Leszek Winder został, gdy zdecydował się na przeprowadzenie generalnego remontu starej stodoły umiejscowionej w Parku Śląskim w Chorzowie. O historii tej mekki śląskiego bluesa krążą liczne legendy – zresztą nie tylko muzyczne. To właśnie w „Leśniczówce” najczęściej spotkać można było Janka „Kyksa” Skrzeka, Pawła Bergera, Jurka Kawalca, to właśnie tutaj ostatni raz zaśpiewał publicznie Rysiek Riedel.
Leszek Winder bezustannie inicjował i współtworzył różnego rodzaju przedsięwzięcia, nie ograniczając się przy tym wyłącznie do pomysłów artystycznych, koncertowych i nagraniowych. Aktywne i twórcze uczestnictwo w bieżących wydarzeniach nierozerwalnie związało go z codziennością środowiska. Rosnąca potrzeba wzajemnej pomocy – nie tylko artystycznej – skłoniła go do powołania w 2002 roku Śląskiego Stowarzyszenia Artystów i Twórców SAT. Ponad 50-letnie doświadczenie zawodowe wyczuliło go na wszystkie bolączki artysty utrzymującego się tylko z muzyki, choć sam nie zwykł narzekać lub szukać łatwego usprawiedliwienia. Swoim osobistym zaangażowaniem i niespożytą energią zaraża wszystkich wokół. Nie szuka przy tym poklasku, nie lubi świateł jupiterów – wystarczają muzyka i przyjaciele, z którymi łączy go twórcza przygoda. Wspólne granie, celebrowanie magicznych chwil, kiedy „poczucie wspólnoty harmonii i dźwięku buduje w nas klimat pełnego zrozumienia i przeniesienia w stan czystej euforii”.
Jego autobiografia Śląski blues (2018) jest bezcennym źródłem wiedzy o historii tworzącego go niezwykłego środowiska. Nasze drogi może nie splatały się często, ale zawsze były to spotkania twórcze i radosne, kordialne. Leszek to człowiek zawsze uśmiechnięty i życzliwy, taki wizerunek podsuwa mi pamięć. I taki Leszek jest nam wszystkim wciąż bardzo potrzebny!