Cierpliwy perfekcjonista
Do historii można podejść satyrycznie – wątki humorystyczne łączyć z edukacyjnymi, jak T-raperzy znad Wisły na słynnym albumie „Poczet królów polskich” z połowy lat 90., który otwiera – jak nakazuje chronologia – Mieszko. Autorem tekstu tego słynnego rapowanego elementarza historii jest człowiek wielu talentów: satyryk, aktor, dziennikarz muzyczny i – jak sam o sobie mówi – piórotechnik Grzegorz Wasowski.
W serwisie YouTube, pod skrzącym się pikselami teledyskiem do wspomnianego utworu, komentarze szkolne („Pan od historii puścił nam to w trakcie sprawdzianu”) sąsiadują z branżowym szacunkiem („Lepsze niż 99 procent polskiego rapu”) i błagalnymi prośbami („T-raperzy, wróćcie!”).
Osobliwa formacja, którą Grzegorz Wasowski założył ze Sławomirem „Rychem” Szczęśniakiem, Lucyną Malec i Andrzejem Butrukiem, prezentowała swoją twórczość – oprócz biografii najważniejszych władców również streszczenia głównych lektur – w ramach KOC-a, czyli „Komicznego odcinka cyklicznego”. Wspomniany program telewizyjny był niejako przedłużeniem kultowego „Za chwilę dalszy ciąg programu”, którego współautorami – obok Wojciecha Manna i Krzysztofa Materny – byli właśnie Wasowski i Szczęśniak.
Telewizyjny wyimek z bogatego dorobku Grzegorza Wasowskiego to tylko jeden z nielicznych dowodów, że taka droga była mu pisana od samego początku. Przyszedł na świat 11 kwietnia 1949 roku w Warszawie jako syn aktorki Marii Janeckiej oraz inżyniera i dziennikarza radiowego, kompozytora, satyryka Jerzego Wasowskiego – legendarnego współtwórcy Kabaretu Starszych Panów.
Jako młokos oglądał Charliego Chaplina, Bustera Keatona czy Braci Marx. I dużo słuchał. „Zawsze słyszałem dźwięk fortepianu. Albo to był fortepian zza ściany, bo grał mój tata, albo dźwięk fortepianu dobiegający z podwórka, bo grał profesor Roman Jasiński lub Artur Rubinstein, który bywał jego gościem” – wspominał w filmie dokumentalnym Aleksandry Domańskiej zatytułowanym Wilcza 11. W tym miejscu nie można nie dodać, że jednym z jego sąsiadów był też Władysław Szpilman.
Zanim rozpoczął przygodę z telewizją, było radio. „Miałem taki okres, że byłem, krótko mówiąc, niebieskim ptakiem. Obijałem się, nie mając na siebie żadnego pomysłu, a co więcej – nie usiłując go nawet mieć. […] Tata nieśmiało zapytał, czy bym nie spróbował w radiu, bo może mnie to zainteresuje. Pomyślałem: czemu nie? I poszedłem na staż. Zacząłem od rozkładania taśm w taśmotece, potem przeszedłem przez wszelkie możliwe szczeble, co było fantastycznym doświadczeniem. Mogłem zastąpić każdego i na każdym stanowisku” – opowiadał w rozmowie z Pawłem Piotrowiczem opublikowanej na łamach Onetu. W Programie 3 Polskiego Radia, w doborowym gronie (m.in. Beata Michniewicz, Monika Olejnik, Alicja Resich-Modlińska, Jan Chojnacki, Jerzy Kordowicz, Wojciech Mann) współtworzył i prowadził między innymi abstrakcyjno-purenonsensową audycję „Nie tylko dla orłów”, jak również „Listę przebojów dla oldboyów” (z Beatą Pawlikowską), był też pomysłodawcą i wydawcą audycji „Radio Mann” czy autorem łamigłówek dla najmłodszych w „Zagadkowej niedzieli”. Po odejściu z Trójki można go było usłyszeć między innymi na falach Radia Wnet czy Radia Dla Ciebie.
Grzegorz Wasowski jest także autorem tekstów piosenek oraz przekładów Lewisa Carrolla, w tym Perypetii Alicji na Czarytorium – tłumaczenia nagrodzonego przez „Literaturę na Świecie”.
Wraz z żoną i synem założył Fundację Wasowskich, której celem jest popularyzacja twórczości członków rodziny. Jak czytamy na stronie instytucji, Grzegorz Wasowski „niestrudzenie i walecznie dba o spuściznę Jerzego Wasowskiego, doprowadzając do ukazywania się CD, DVD oraz książek i nut z twórczością Taty” i jest „kolekcjonerem szalonym – zbiera książki, płyty – wszystko, co dobre”. Warto zaznaczyć, że siedziba fundacji mieści się w warszawskiej kamienicy przy ul. Wilczej 11, do której nawiązuje tytuł wspomnianego wcześniej filmu.
A gdyby jego losy miały potoczyć się inaczej, z pewnością byłyby związane ze sportem. Uprawiał wiele dyscyplin: badminton, piłka nożna, siatkówka, koszykówka, skoki w dal lub wzwyż czy biegi na krótkich dystansach. Choć pewnie i na długich, jak na cierpliwego perfekcjonistę przystało, też by się sprawdził.