Krzysztof Jaślar

Katarzyna Pakosińska
20.12.2023
fot. Adam Prończyk/AKPA
fot. Adam Prończyk/AKPA

Jesteśmy tu tylko przejazdem

 

Nie jest mi łatwo pisać dziś do Ciebie. Tak trochę ostatecznie i najpoważniej na świecie. Uciec się od tego nie da, bo takie okoliczności i rubryka... Zatem proszę, podpowiedz, jak Ciebie pożegnać. Nauczyciela. Przyjaciela. I Satyryka!

W Twojej obecności od żartów uciec się nie dało. Rok temu, siedząc na bardzo ważnym zebraniu sekcji D Stowarzyszenia, przeglądaliśmy najnowszy magazyn ZAiKS-u. Pochyliłeś się nad stronami z pożegnaniami, by po chwili z kamienną twarzą powiedzieć: „Uff, jeszcze mnie tam nie ma”. Potem poinformowałeś, że kupiłeś sobie kalendarz nie na rok, tylko na kwartał. Bo po co przepłacać. A ja się śmiałam. Przepadałam za Twoim czarnym humorem. Zawsze stała za nim błyskotliwość, erudycja i wdzięk dżentelmena żywcem ze starego kina.

 

– Od czego więc, Krzysztof, to wspomnienie radzisz zacząć?
– Kombinuj.

 

I człowiek w kropce. Nauczyłeś jednak, że faza łamania sobie głowy jest pozytywnym procesem. Napiszę Ci więc teraz, bo nie zdążyłam powiedzieć: wszystkie działania pod Twoim kierunkiem zawsze kończyły się sukcesem.

Początek naszej znajomości to festiwal w Opolu w 1996 roku. Krzysztof Jaślar: reżyser, autor tekstów, współzałożyciel kabaretu Tey. Tyle o Tobie wiedziałam. I doskonale znałam piosenkę, którą śpiewałeś:

 

Zgrywać to się mogą tylko artyści
Wariata strugać, głupka udawać
Za to tak kochamy, lubimy ich wszyscy
Za to im gorące bijemy brawa
Artyści mogą tyłem stać do planu
I improwizować w trakcie programu
A kto inny na to się odważy
To takiego... i bez komentarzy

 

Jak ja chciałam tego wariata strugać. Na przedfestiwalowe repetycje z Tobą artyści biegali wytrwale. „Umiłowani w próbach”, tak nas witałeś, czuli przed Tobą ogromny respekt. Krzysztof Jaślar – autorytet, legenda. Ale też mistrz riposty niedający pola nie tylko pozbawionemu szerokich horyzontów przeciwnikowi.

„Nie podchodź do byka z przodu, do konia z tyłu, a do idioty w ogóle”. Nie zliczę, ile sentencji w pamięć mi wdrukowałeś. Teraz mówię je prosto z głowy. Już nie z niczego.

Ach. I chyba nigdy Ci nie powiedziałam, jak śmiertelnie się w tym Opolu na Ciebie obraziłam. W ramówce Kabaretonu umieściłeś debiutantów (patrz: Kabaret Moralnego Niepokoju) między OT.TO a Marcinem Dańcem. I to z piosenką o hydrauliku, który pił i klął jak szewc. Jak mieliśmy walczyć z ludyczną „zasmażką”, niosąc wyimaginowaną trumnę, śpiewając „sztuka jest wieczna, ale my nie”? Kompletnie nie rozumiałam tego reżyserskiego posunięcia. Nie doceniłam Twojej intuicji, empatii i uważności na drugiego artystę. Na drugiego człowieka.

„Katarzyno, jeśli chcesz odebrać gratulacje – zadzwoń”. Taki krótki SMS napisałeś, gdy dzięki spektaklowi, który wyreżyserowałeś w teatrze Capitol, obroniłam dyplom aktorski. Od 2017 roku pracowaliśmy już zawsze razem. Dobry wieczór z Pakosińską w teatrze Kamienica, satyryczny monodram, do którego przekonałeś świat cały, wierząc w artystkę bardziej niż ona sama. Wytworne Wieczory Satyryczne w warszawskiej Scenie Relaks. Ile było zabawy, gdy jako jurorzy zasiadaliśmy za zielonym stołem podczas najróżniejszych konkursów.

Kiedy się zaprzyjaźniliśmy? Myślę, że stało się to przed laty w restauracji teatru Buffo. Podano ogromne kotlety schabowe z ziemniakami i kapustą. Ten sam błysk w oku na ich widok i już wiedzieliśmy. A potem setki spotkań. Kulinarnych: rogale świętomarcińskie kontra gruzińskie chaczapuri. Literackich. Tych zwykłych niezwykłych. Naszych.

Najpiękniejszy prezent? Kiedy pozwoliłeś, bym stanęła obok Ciebie na scenie. Razem z Zenonem Laskowikiem zaprosiliście mnie do udziału w spektaklach jubileuszowych 50-lecia kabaretu Tey. Powierzyłeś mi wykonanie legendarnej piosenki Za oknami świta, przestrzegając: „W tekście jest wyraz. Będzie to jedyny wyraz w całym wieczorze, więc zadziała ze zdwojoną siłą. Spółgłoskę r możesz zaśpiewać niewyraźnie”. Szkoda, że nie skorzystałam.
Ostatnio lubiłam siadać za kulisami i słuchać, gdy śpiewałeś:

 

Jesteśmy tu tylko przejazdem
Stacyjek mijamy tysiące
I tylko nie wiemy dokładnie
Co czeka nas za horyzontem
Jesteśmy tu tylko przejazdem
Za nami wybiera się wielu
Z nadzieją, że nigdy nie zgaśnie
Światełko w tunelu

 

Trzymam wizytówkę z ostatniego pożegnania. Cały Ty: „Szanowni! Uprzejmie informuję, że od teraz będę pod nowym adresem. Mimo wszystko pozdrawiam. Krzysztof Jaślar”.

#Artykuł z kwartalnika
#pożegnania