Festiwal znikającej wolności

Agnieszka Lubomira Piotrowska
11.10.2021
Scena z przedstawienia "Mein Kampf" w reż. Jakuba Skrzywanka, fot. Magda Hueckel
Scena z przedstawienia "Mein Kampf" w reż. Jakuba Skrzywanka, fot. Magda Hueckel

W dniach 17-21 sierpnia odbył się w estońskiej Narwie Festiwal Wolności – Vabaduse Festival
 – w teatrze Vaba Laba Narva będącym filią funkcjonującego od 2010 roku niezależnego teatru finansowanego na zasadach partnerstwa publiczno-prywatnego Vaba Laba Tallin. Vaba Laba to instytucja prowadzona przez dwóch jej twórców i managerów – Märta Meosa i Allana Kaldoję. Za linię programową i repertuar obu teatrów odpowiada kurator wybierany na dwuletnie kadencje. Przez ostatnie dwa lata pełnił tę funkcję najwybitniejszy litewski dramatopisarz Marius Ivaškevičius (jego dwie sztuki w przekładzie na język polski zostały opublikowane w miesięczniku „Dialog”) – a swój program opierał na współpracy litewsko-łotewsko-estońskiej. Tematy, po które sięgał (głównie związane z 30-leciem odzyskania przez te państwa niepodległości), zainspirowały powstanie festiwalu i program jego pierwszej edycji.

Spektakle festiwalowe grano w otwartej hucznie dwa lata temu siedzibie Vaba Laba Narva – pięknie odrestaurowanej dawnej fabryce papieru oraz w opustoszałej, kiedyś jednej z największych w Europie, Manufakturze Kreenholm z 1857 roku. Zaproszono spektakle z państw, w których występują problemy z wolnością słowa, w których pojawia się cenzura, ograniczana jest twórczość artystyczna. Jak informowali sami organizatorzy, „Narwa jest najlepszym miejscem dla takiego festiwalu jako miasto graniczne dwóch cywilizacji, wolny świat kończy się w Narwie”. W centrum miasta, niedaleko ratusza znajduje się przejście graniczne między Estonią (a w zasadzie Unią Europejską) a Rosją. Po drugiej stronie mostu nad rzeką Narwą tuż przy ujściu do Zatoki Fińskiej zaczyna się już Iwangorod. Narwa jest w 95% zamieszkana przez Rosjan przesiedlonych tutaj w latach 40. i 50., natomiast do II wojny światowej była etnicznie estońska. Z tego też powodu twórcy Vaba Laba Narva postanowili przy teatrze otworzyć centrum nauki języka estońskiego.

W programie festiwalu znalazły się liczne spektakle oraz wstrząsający ukraiński film (prezentowany w zeszłym roku na festiwalu w Wenecji) Złe drogi, opowiadający o konflikcie w Donbasie – to reżyserski debiut dramatopisarki i scenarzystki Natalii Worożbyt (znanej w Polsce dzięki inscenizacji jej sztuki Dzienniki Majdanu w Teatrze Powszechnym w Warszawie).

Węgierski spektakl Sacra Hungarica w reżyserii Andrasa Urbana z Teatru Studio K – jedynego niezależnego teatru działającego na Węgrzech w systemie repertuarowym – był dzikim, wściekłym, punkowym manifestem niezgody artystów na reżim i państwową propagandę. Dramaturżka Kata Gyarmati zebrała w scenariuszu fragmenty węgierskich dzieł literackich wraz z wypowiedziami nacjonalistów o sytuacji w kraju, ich stosunku do Unii Europejskiej oraz poszczególnych państw członkowskich, a także imigrantów.

Rumuński Rovegan (autorką i reżyserką jest Catinca Draganescu) opowiadał o emigracji ekonomicznej kobiet, głównie do Włoch. Spektakl kończy materiał dokumentalny pokazujący całkowitą bezradność mężczyzn, którzy bezrobotni pozostają w domach z dziećmi i czekają na przelewy od żon.

Z Rosji przyjechały dwa spektakle dokumentalne: Niewidzialne rodziny – przygotowany przez niezależny teatr aktywistów Filomela z Petersburga (reżyseria Żenia Mucha). Osoby LGBT+ opowiadają ze sceny historie rosyjskich rodzin jednopłciowych żyjących w ciągłym strachu po przyjęciu przez Dumę Państwową ustawy o zakazie propagandy homoseksualizmu (szczególnie rodzin posiadających dzieci) oraz spektakl Kantgrad Teatru.doc z Moskwy o powojennych przesiedleńcach do Kaliningradu.

Amerykański Wilma Theater z Filadelfii zaprezentował wideo-spektakl site-specific Herdes of the fourth turning autorstwa Willa Arbery w reżyserii Blanki Zizki, ukazujący spory światopoglądowe w gronie młodych republikanów.

Estońska realizacja sztuki Error 403 białoruskiego dramatopisarza i dysydenta Nikołaja Chalezina w reżyserii autora i Natalii Kaliady (premiera odbyła się w Tallinie, na widowni zasiadły prezydentka Estonii Kersti Kaljulaid i Swiatłana Cichanouska). To spojrzenie na mińskie protesty z punktu widzenia trzech omonowców pałujących pokojowych demonstrantów. Tekst oparty został na rozmowach z policjantami, którzy niedawno odeszli ze służby.

Widzowie festiwalu mogli obejrzeć jeszcze trzy spektakle z Vaba Laba Production, jeden oparty na najnowszych badaniach statystycznych Ludzie i cyfry (widzowie byli zapoznawani ze statystykami dotyczącymi życia codziennego mieszkańców Narwy i rozwożeni do prywatnych mieszkań przedstawicieli różnych grup społecznych), drugi, Człowiek z KGB oparty na rozmowach z byłymi współpracownikami KGB na Litwie, Łotwie i w Estonii, i trzeci, będący koprodukcją estońsko-austriacko-rosyjską Żryj! mówiący o kontrsankcjach Rosji wobec UE (zakazie eksportowania produktów spożywczych i likwidowaniu produktów zagranicznych przemyconych do Rosji).

Mein Kampf Fot. Magda Hueckel Kopia
Mein Kampf Fot. Magda Hueckel Kopia

Najmocniejszym akcentem festiwalu stał się finałowy pokaz polskiego przedstawienia Mein Kampf w reżyserii Jakuba Skrzywanka z Teatru Powszechnego w Warszawie. To był jedyny spektakl grany na dużej scenie (z widownią na 480 miejsc), z bogatą scenografią i kostiumami. To był też jedyny spektakl wyprodukowany w miejskim teatrze repertuarowym – wszystkie pozostałe mogły odważnie opowiadać o otaczającej rzeczywistości w teatrach niezależnych, offowych, niszowych, z mikroskopijnymi budżetami, ponieważ teatry utrzymywane z publicznych środków nie mogą już w tych krajach „wtrącać się” do spraw społecznych i politycznych.

Program filmowo-spektaklowo-koncertowy uzupełniały codzienne nocne dyskusje podsumowujące dany dzień festiwalu i jego wydarzenia oraz poranne dyskusje o sytuacji społeczno-politycznej i kulturalnej w poszczególnych krajach. Twórcy z Rumunii narzekali przede wszystkim na niskie budżety (a tłumaczka dramaturgii na brak jakiejkolwiek ochrony i możliwości otrzymywania tantiem przez autorów z dziedziny Wielkich Praw), a słuchając rozmowy z węgierskimi twórcami można było wywnioskować, że stracili już jakąkolwiek nadzieję na zmiany, na powrót wolności i normalności. Odbyła się też rozmowa na temat kultury w państwach Azji Środkowej. Kuratorka z Uzbekistanu graniczącego z Afganistanem opowiadała o lęku przed wkroczeniem talibów, kazachski dramatopisarz – o coraz powszechniejszej popularności radykalnego islamizmu wśród kazachskiej młodzieży. Napawała nadzieją waleczność białoruskich twórców, dysydentów i emigrantów, chociaż obecna sytuacja twórców i zwykłych obywateli jest katastrofalna. Zaskakująca była opowieść o niezwykle bogatym i burzliwym życiu teatralnym (niezależnym) na Ukrainie. Bardzo inspirująca okazała się rozmowa o Rosji, w której wciąż w środowisku artystycznym drzemią resztki nadziei na zmiany i wiary w działania oddolne, a pomimo sytuacji politycznej teatr (szczególnie na prowincji) wręcz rozkwita.

 

#teatr
#Artykuł z kwartalnika