Preferencje dotyczące sposobów słuchania przez nas muzyki zmieniają się dynamicznie. Coraz rzadziej sięgamy po płyty, winyle czy kasety, a coraz częściej wybieramy comiesięcznie płacenie symbolicznej kwoty i komfort niemal nieograniczonego słuchania muzyki za pośrednictwem aplikacji. W 2018 roku przychody branży fonograficznej z serwisów streamingowych przewyższyły przychody ze sprzedaży fizycznej, a popularność streamingów nadal rośnie.
W raporcie opublikowanym przez IFPI (International Federation of the Phonographic Industry), na którego potrzeby przebadano 43 tysiące respondentów z 21 krajów, w 2021 roku aż 32% tygodniowego czasu poświęconego muzyce pochłaniały właśnie serwisy streamingowe, zostawiając w tyle m.in. radio (16%), nośniki CD, DVD etc. (9%) i słuchanie muzyki na żywo (2%). Czy rosnące zainteresowanie serwisami streamingowymi to dobra wiadomość dla twórców?
VAT WYŻSZY NIŻ TANTIEMY
Firma BMAT opublikowała niedawno internetowy kalkulator wynagrodzeń artystów w serwisach streamingowych. Można w nim obliczyć przybliżone zarobki najpopularniejszych twórców. Niektórzy z nich osiągają wynik nawet ponad stu tysięcy dolarów miesięcznie. Przy obecnych regulacjach prawnych artyści, którzy nie są w mainstreamie, czyli zdecydowana większość, nie mogą traktować serwisów streamingowych jak żyły złota. Według badań przeprowadzonych przez ECSA (European Composer & Songwriter Alliance) wśród członków tego stowarzyszenia – nawet dla tych kompozytorów, dla których twórczość jest najważniejszym lub jedynym źródłem dochodu, przychody ze streamingu stanowią zaledwie niewielką część zarobków. Składa się na to wiele przyczyn, a jedną z nich jest obecny model rozliczania subskrypcji. Przyjrzyjmy się danym udostępnionym przez serwis Spotify dotyczącym struktury abonamentu w Polsce (dane z: loudandclear.byspotify.com). Z łącznej kwoty 20 złotych – bo tyle wynosi w Polsce cena standardowego abonamentu – 23% czyli 3,70 zł pochłania VAT, 31% czyli 5 zł przeznaczane jest na koszty własne serwisu, aż (!) 55,2% czyli 9,10 zł przekazywane jest producentowi i wreszcie skromne 13,3 % czyli 2,20 zł przeznaczane jest dla twórców. Uwagę w tym nierównym podziale tortu zwraca nie tylko ogromna dysproporcja pomiędzy zarobkami producentów a zarobkami autorów, ale także fakt, że Ministerstwo Finansów inkasuje więcej niż sami twórcy. Warto podkreślić, że jest to analiza modelu subskrypcyjnego, bo Spotify jest jednym z serwisów, w których muzyki można słuchać również w modelu reklamowym. W tym drugim, rzecz jasna, wartość streamu jest mniejsza, a co za tym idzie, zarobki twórców są praktycznie bliskie zeru. Kwestią niesprawiedliwego z punktu widzenia autorów podziału wynagrodzeń interesują się nie tylko organizacje zrzeszające twórców, ale także politycy. Niedawno w USA i w Wielkiej Brytanii pojawiły się propozycje rozwiązania tego problemu. Przykładowo, amerykańskie NPMA przedstawiło pomysł reorganizacji struktury abonamentu tak, by twórcom było płacone 20% ceny abonamentu lub 40% tego, co jest płacone wytwórniom płytowym lub 1,50 dol. za subskrybenta lub 0,0015 dol. za stream. Jeśli natomiast chodzi o rynek europejski, kluczowa jest implementacja Dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, która odbywa się w Polsce z opóźnieniem. Wcielenie dyrektywy w życie umożliwiłoby organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi wynegocjowanie z serwisami udostępniającymi muzykę online warunków korzystniejszych dla twórców muzyki. ECSA zaznacza też, że aby promować muzyczny ekosystem, w którym każdy artysta może funkcjonować, normą powinny stać się wyższe ceny płatnych subskrypcji w serwisach streamingowych.
MARKET-CENTRIC VS USER-CENTRIC
Innym czynnikiem niekorzystnie wpływającym na zarobki t wórców z serwisów streamingowych jest względny charakter wartości pojedynczego streamu. W systemie funkcjonującym obecnie w większości serwisów stremingowych wartość ta jest zależna od typu subskrypcji użytkownika, który wysłuchał utworu (np. subskrypcja premium/rodzinna/model reklamowy), od kraju, w którym został wygenerowany stream, a także od liczby streamów wygenerowanych przez katalog artysty i stosunku tej wartości w odniesieniu do liczby streamów wygenerowanych w całej platformie. Taki model dystrybucji tantiem (tzw. market-centric) w naturalny sposób najhojniej wynagradza muzykę najpopularniejszych twórców, a jednocześnie zaniża wartość utworów słuchanych przez artystów spoza mainstreamu. Istotną kwestią jest też różnica wartości streamów w różnych krajach – przykładowo, w Wielkiej Brytanii wartość streamu jest ok. 2,7 razy większa niż wartość streamu w tym samym modelu sprzedażowym (premium) w Polsce. Z kolei cena abonamentu w krajach europejskich jest znacznie wyższa niż cena abonamentu w Rosji czy w Indiach, co powoduje, że twórcy mający największą bazę fanów w tych krajach siłą rzeczy są stratni. Serwisy streamingowe w obecnym modelu rozliczeniowym działają zatem wbrew różnorodności kulturowej i stylistycznej.
Od wielu lat artyści starają się o wprowadzenie alternatywnego modelu rozliczania tantiem, tzw. modelu user-centric proponowanego np. przez serwis Deezer. Polegałby on na przekazywaniu twórcy pomniejszonej o podatki kwoty subskrypcji w oparciu o faktycznie odsłuchane przez użytkownika utwory: innymi słowy, wysokość tantiem nie zależałaby od popularności artysty w serwisie streamingowym ani od innych czynników niezwiązanych stricte ze słuchalnością utworu. W styczniu 2021 roku francuska organizacja Centre National de la Musique opublikowała wyniki badania na temat potencjalnych skutków zmiany sposobu, w jaki artyści i właściciele praw autorskich byliby wynagradzani przez platformy streamingowe. Na użytek badania na udostępnienie swoich danych zgodziły się Deezer, Spotify oraz SACEM. Przede wszystkim przejście na model user-centric wpłynęłoby korzystnie na wysokość tantiem inkasowanych przez mniej popularnych artystów, przedstawicieli gatunków o najmniejszej liczbie odbiorców. Mimo to wysokość tantiem twórców spoza grupy dziesięciu tysięcy najczęściej streamowanych nadal pozostałaby niewielka. Przejście na model user-centric spowodowałoby też przewartościowanie tantiem pomiędzy muzyką z różnych gatunków o dużej liczbie odbiorców – według raportu odbyłoby się to na niekorzyść rapu i hip hopu, a za to na korzyść rocka i popu. Zmiana przyczyniłaby się także do zwiększenia udziału rynkowego tzw. katalogu zapasowego (utworów opublikowanych w platformie streamingowej dawniej niż przed 18 miesiącami). Znaczącym atutem przejścia na model user-centric byłoby też ukrócenie oszustwa na platformach streamingowych. Obecnie problem stanowią sztuczne odsłuchy celujące w konkretne utwory, generowane na przykład przez tzw. farmy klików. Duża liczba sztucznych odsłuchów powoduje, że udział rynkowy wspieranych przez automat artystów wydaje się wyższy niż w rzeczywistości, dzięki czemu mogą oni więcej zarabiać. Po wprowadzeniu modelu user- -centric sztucznie wygenerowane zainteresowanie przestałoby mieć znaczenie przy rozliczaniu tantiem, a więcej pieniędzy trafiałoby do artystów, którzy faktycznie zapracowali na odsłuchy swoich utworów.
30 SEKUND NA PRZYKUCIE UWAGI
Poruszone tematy to oczywiście zaledwie kropla w morzu zagadnień związanych z funkcjonowaniem serwisów streamingowych, przeciwko którym protestują stowarzyszenia autorów, mając w interesie dobro twórców. Kolejna kontrowersyjna kwestia wiąże się z tym, że stream jest zaliczany wyłącznie, jeśli użytkownik wysłucha minimum 30 sekund utworu, bez względu na jego łączny czas trwania. Powoduje to, że autorzy muzyki komponują swoje utwory tak, aby słuchacze nie stracili zainteresowania i nie przestali jej słuchać przed upływem wymaganego czasu. Przykładowe zabiegi to skrócenie wstępu czy wprowadzenie pierwszego refrenu już w pierwszej minucie utworu. Narzucony przez serwisy streamingowe próg skutkuje nie tylko ingerencją w wyobraźnię twórców i standaryzacją utworów, ale także stawia na straconej pozycji gatunki muzyczne, w których utwory trwają przeważnie dłużej niż w przeciętnej piosence pop, tj. muzyka klasyczna czy jazz, i których wtłoczenie w sztywne, narzucone przez serwis ramy jest praktycznie niemożliwe. ECSA zwraca uwagę na konieczność wspierania artystów, którzy dopiero pojawili się na rynku cyfrowym, jak i tych reprezentujących niszowe gatunki, by mogli skuteczniej budować swoją popularność i tym samym szybciej móc otrzymywać godziwe wynagrodzenie. Przykładowo, pierwsze streamy na kanale danego artysty mogłyby być cenione wyżej, a po osiągnięciu określonej liczby streamów tantiemy spadałyby do niższej wartości. Oczywiście artyści mogą także brać sprawy w swoje ręce. Podczas konferencji Culture OnLive Marek Hojda, dyrektor Music Export Poland, przekonywał, że chcąc zaistnieć na rynku cyfrowym, twórcy powinni podejmować konkretne działania, takie jak cierpliwe i metodyczne budowanie bazy fanów, utrzymywanie z nimi kontaktu również poza platformami streamingowymi, informowanie o zamieszczeniu nowego utworu czy regularne staranie się o zamieszczanie utworów na playlistach. Bez wątpienia oddolne działania nie są bez znaczenia, a wszelkie pomysły i porady dla artystów są na wagę złota, ale zmiany wprowadzone z wyższego szczebla ustawiłyby wiele spraw w całkiem innej perspektywie. Z niecierpliwością czekamy na spóźnioną w Polsce implementację Dyrektywy w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Biorąc pod uwagę, w jak szybkim tempie rośnie zainteresowanie serwisami streamingowymi – możemy niemalże z całą pewnością powiedzieć, że jest to przestrzeń odsłuchowa przyszłości i fakt, że w świetle obecnych regulacji prawnych większość twórców zarabia grosze, jest bardzo alarmujący. Serwisy streamingowe wydają się rajem dla słuchaczy, którzy za niewielką opłatą mogą docierać do niemal nieograniczonej liczby utworów i słuchać ich do woli. Wiele się jednak musi zmienić, by był to także raj dla twórców, a nie zapominajmy, że bez ich ciężkiej pracy platformy streamingowe w ogóle nie miałyby racji bytu.
Autorka dziękuje Miłoszowi Bembinowowi oraz Markowi Hojdzie za cenne uwagi.