Andrzej Adamiak

8.04.2020
Fot. Bartek Grądys, dzięki uprzejmości Kariny Zawady
Fot. Bartek Grądys, dzięki uprzejmości Kariny Zawady

Formacji Rezerwat przyszło startować w podwójnie trudnym czasie. Z jednej strony, na początku lat 80., wraz z Solidarnością rockowa scena wręcz eksplodowała tłumionymi wcześniej talentami. Pojawił się Perfect, Maanam, Republika, TSA, Lady Pank. Konkurować z nimi nie było łatwo. Jednocześnie stan wojenny zahamował możliwości grania i promowania się. Właśnie w takich okolicznościach musiał debiutować Andrzej Adamiak, basista i wokalista, z Rezerwatem. Udało się. Zespół pojawił się na jednej z ważniejszych ówczesnych imprez, czyli łódzkim „Rockowisku”, w bardzo mocnej stawce (Republika, Turbo, TSA, Oddział Zamknięty), jednak przebił się. Wygrał konkurs.

Tylko dlatego, że Adamiak zaskakiwał nietypowo używanym głosem – właściwie grając śpiew, a nie śpiewając. To było o krok dalej od Republiki Grzegorza Ciechowskiego. Adamiak wydobył dobrze sztuczność tamtego czasu, lęki i histerię. Współgrało to z konwencją nowej fali i zimnej fali.

Nikt nie miał wątpliwości, że na początku największe wrażenie robiły piosenki Obserwator i Histeria, obie o znamiennych tytułach. I je właśnie nagrano w radiu. Orwellowskie słowa Obserwatora brzmiały następująco: „Co się dzieje? ja wiem! / Kto się śmieje? ja wiem! / Stoję z boku patrzę, / Stoję z boku jak w teatrze, / (…) Obserwator, Obserwator, / Zamiast serca – kalkulator”.
Z kolei Histeria poszerzała opis sztuczności, teatralności społecznych zachowań. Hity wraz takimi utworami jak Trędowata marionetka, Ochrona zdrowia psychicznego i To tylko mój pogrzeb – ukazały się na debiutanckiej płycie „Rezerwat” w 1984 roku.

To był jednak tylko wstęp do sukcesu, jaki miał przyjść wraz z nagraniem przeboju Zaopiekuj się mną. To była zaskakująca piosenka pod wieloma względami. Z jednej strony coś w rodzaju nowofalowego, elektronicznego bluesa, z drugiej zaś – niemęska jak na tamte czasy prośba o pomoc, w stanie skrajnej samotności. Wszystko spinała niesamowita ekspresja śpiewu Adamiaka.
Nic dziwnego, że kompozycja zrobiła zawrotną karierę i stała się wizytówką wokalisty i zespołu. Wspięła się na pierwsze miejsce Listy Przebojów Programu III, a także Jedynki. Ukazała się na singlu w 1986, zaś rok później była ozdobą albumu, który zawdzięczał jej tytuł. Po latach wykorzystała ją Magdalena Piekorz w filmie Pręgi o przemocy w rodzinie, na podstawie książki Wojciecha Kuczoka.
Znamy ją także z filmów To my Waldemara Szarka i Soyer Łukasza Barczyka. Drugim szlagierem z drugiej płyty były Parasolki z pamiętną frazą „Weź parasol i chodź, pójdziemy nad staw”, podszytą depresją czasu, kiedy powstał.
Koniec lat 80. był dla polskich zespołów najtrudniejszy. Rozpadały się największe – wraz z nimi Rezerwat. Adamiak przypomniał się z zespołem na festiwalu w Opolu w 1999 roku.

W 2016 powrócił nową płytą Dotykaj wyprodukowaną przez uznanego realizatora dźwięku Rafała Paczkowskiego, który zagrał również na instrumentach klawiszowych.
Chociaż Rezerwat nie królował w mediach – jakby zgodnie ze swoją nazwą – Adamiak, który cenił sobie skromność, cieszył się swoją popularnością. Lubił grać dla tych, którzy go szanowali i pamiętali. I nie narzekał na brak zajęć.

Jacek Cieślak

#Andrzej Adamiak
#pożegnania
#odeszliOdNas
#Rezerwat
#rock
#muzyka