Sumienna wnikliwość i skrzydlata bystrość

Okładki płytowe z epoki
Okładki płytowe z epoki

Wspomnienie Stanisława Biernackiego

 

Był to schyłek 1923 roku. Na skutek jakichś przesunięć biurowych zastępowałem wtedy przejściowo dyrektora generalnego, Stanisława Ossorya-Brochockiego i w jego gabinecie przyjmowałem interesantów. Znalazła się wśród nich staruszka, pani Jasińska, wnuczka Stanisława Moniuszki. Jak słyszałem, zjawiała się regularnie, co kwartał, podejmując z konta swego znakomitego dziadka po kilkaset złotych stanowiących uzupełnienie jej arcyskromnej nauczycielskiej emerytury. Moja rola sprowadzała się do tego, aby po porozumieniu się z naszą rachubą podpisać jej asygnatę. Dowiedziawszy się, że na koncie jej dziadka figuruje saldo kilkuset złotych, już miałem jej wręczyć asygnatę, gdy na biurku zadzwonił telefon. Mówił jeden z naszych dwóch radców prawnych.

– Panie Stanisławie – odezwał się swym aksamitnym, głębokim barytonem – nie wypłacajcie pani Jasińskiej żadnych pieniędzy, bo nic się już jej nie należy.

– Właśnie sprawdziłem w naszej rachubie, jest tam dla niej 340 złotych.

– To omyłkowo – tłumaczył mi baryton, bo od śmierci jej dziadka minęło niedawno 50 lat i jego dzieła stanowią już domaine publique, więc każdy je może grać i eksploatować bezpłatnie (ówczesna ustawa przewidywała wygaśnięcie praw cywilnych twórcy po 50 latach od jego śmierci).

Radca prawny na tym zakończył rozmowę, ale pani Jasińska, usłyszawszy wymienioną sumę, której się spodziewała, przybladła.

– Czy są jakieś trudności? – wyszeptała.

Zastanowiłem się chwilę, co jej odpowiedzieć, gdy nagle otworzyły się drzwi i do gabinetu wszedł Gustaw Beylin, drugi nasz radca prawny, stanowiący niejako antytezę pierwszego. Przywitał się uprzejmie z moją klientką i zwrócił się do mnie:

– Stasiu, możesz spokojnie podpisać i dać wypłaty. Na moją odpowiedzialność.

Mówił spokojnie, nawet wesoło, z jakąś lekką nutką satysfakcji, że udało mu się zaszachować swego kolegę.

Pani Jasińska z podpisaną asygnatą poszła uszczęśliwiona do kasy, a ja czekałem na wyjaśnienia Gucia. Tymczasem pogodny Gucio zaczął mówić o czymś innym. A umiał!

Wybór okładek płytowych z epoki
Wybór okładek płytowych z epoki

Był on przeciwieństwem czy raczej uzupełnieniem swego początkującego kolegi. O ile tamten był pilnym, sumiennym i wnikliwym badaczem ówczesnej ustawy o prawie autorskim, o ile skrupulatnie przygotowywał się do wszystkich procesów, których ZAiKS wytaczał wówczas sporo, o tyle Gucio polegał głównie na swojej bystrości, swym dowcipie i swoich znakomitych ripostach, którymi wprowadzał w zakłopotanie przeciwników z ławy sądowej. W tym zakresie bił go tylko Jastrzębiec, i to o parę długości. Intrygowało mnie, kto tym razem miał rację.

I wtedy wtargnął do nas mocno podekscytowany pierwszy z radców prawnych.

– Co pan zrobił? Przecież ostrzegałem pana. Będziemy musieli tą sumą obciążyć pana konto!

– A o co idzie? – spytał z głupia frant Gucio.

– Kolega Biernacki – odparł sucho adwokat – mimo mojego ostrzeżenia wypłacił wnuczce Moniuszki całą sumę, choć od śmierci autora Strasznego dworu minęło latem tego roku 50 lat.

– I dobrze zrobił – odparł wesoło Beylin – bo przeżyli go współautorzy, na przykład Chęciński – autor libretta do tegoż Strasznego dworu, liczni autorzy słów do jego pieśni i zdaje się Wolski – ten od Halki, co trzeba będzie przebadać. A prawo autorskie – jak kolega dobrze wie – rzekł, zwracając się do radcy prawnego – wygasa w dziełach łącznych po 50 latach od śmierci ostatniego ze współautorów. A na przykład Chęciński zmarł w 1873 roku, rok po Moniuszce.

Powiedział nam „Serwus” i żwawym krokiem opuścił mój gabinet.

Pani Jasińska aż do śmierci, to znaczy jeszcze przez kilka lat, pobierała swe coraz zresztą skromniejsze tantiemy za dziadka.

Stanisław Biernacki Sumienna wnikliwość i skrzydlata bystrość w: „Biuletyn Informacyjny 50 lat działalności Stowarzyszenia Autorów”, pod redakcją Mariana Woydyłło, Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, Warszawa 1968

Ilustracje pochodzą z książki Tworzymy i chronimy. 95 lat ZAiKS-u, tekst Rafał Marszałek, opracowanie graficzne Maciej Buszewicz, Arkady i Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, Warszawa 2013, s. 36.

Pragniemy poinformować, że dołożyliśmy wszelkich starań w celu odnalezienia podmiotów autorskich praw majątkowych prezentowanych przez nas utworów, zdjęć i grafik. Jednocześnie prosimy, aby osoby przez nas pominięte, którym przysługują autorskie prawa majątkowe, nawiązały kontakt ze Stowarzyszeniem Autorów ZAiKS.

#ZAiKS
#twórcy
#prawaautorskie
#historia
#wspomnienie