Motyle na kontrabasie

Katarzyna Tez
28.09.2019
Fot. Marek Truszkowski
Fot. Marek Truszkowski

To tu Konstanty Ildefons Gałczyński znalazł swoje miejsce na ziemi. Miejsce, które stało się dla niego lekarstwem i ukojeniem. Pierwszy raz autor Zaczarowanej dorożki przyjechał do Prania, w samym sercu Puszczy Piskiej, w lipcu 1950 roku. Dwa lata później snuł plany zamieszkania tu na stałe. Zmarł w grudniu 1953 roku.

To w Praniu powstały Kronika Olsztyńska, Niobe czy Wit Stwosz. To tu od prawie 70 lat istnieje Muzeum Gałczyńskiego, i wreszcie to tu od niemal 20 lat działa Stowarzyszenie Leśniczówka Pranie, które organizuje letnie sezony artystyczne.

Jezioro Nidzkie, Puszcza Piska i leśniczówka z widokiem na piękno w czystej postaci. Pranie – miejsce zrośnięte z Gałczyńskim jak żadne inne, niczym magnes przyciąga polskich artystów i spragnioną muzyki i poezji publiczność. To tu, w samym sercu lasu, nad wodą, z dala od zgiełku miast, występowali najwięksi. Gustaw Holoubek, Zbigniew Zapasiewicz, Ignacy Gogolewski, Piotr Fronczewski, Maja Komorowska, Jerzy Satanowski, Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Andrzej Seweryn, Zbigniew Zamachowski, Jerzy Trela, Magda Umer, Grzegorz Turnau, Michał Bajor. Nie sposób wymienić wszystkich, którzy przez prawie dwie dekady trwania letniego sezonu artystycznego gościli na urokliwej, leśnej scenie.

Kultura wysoka

Od 23 lat gospodarzami ukochanego miejsca poety są Wojciech Kass z żoną Jagienką. Oboje dbają o historyczną tkankę tego miejsca i o jakość tego, co można w Praniu latem usłyszeć i zobaczyć. Jak to się dzieje, że w dzisiejszych, tak trudnych dla kultury czasach, udaje się w Praniu nie tylko utrzymywać niebywale wysoki poziom artystyczny, ale też sprawić, że to artyści sami się zgłaszają, by tam wystąpić? Zdaniem Wojciecha Kassa, poety, eseisty, dyrektora Muzeum Gałczyńskiego i prezesa Stowarzyszenia Leśniczówka Pranie, potrzebne są upór, cierpliwość i konsekwencja. Te trzy cechy towarzyszą jemu i jego żonie od lat i dzięki nim w Praniu wysoka kultura ma się znakomicie. „Sztuka jest hierarchiczna i nikt mi nie powie, że jest demokratyczna. Jest absolutnie arystokratyczna i hierarchiczna. Wiemy, co jest w niej dobre, a co jest złe, co nie powinno zaistnieć, a co ma siłę istnienia przez 100 lat” – mówi Wojciech Kass. I dodaje: „Moja definicja kultury to trzy A: autonomia, autorskość i autorytet. Manipulacja przy którymś z A niszczy coś takiego jak fundament kultury”. Współzałożycielem
i wiceprezesem Stowarzyszenia Leśniczówka Pranie jest Michał Komar.

Poeta czuwa

W Praniu przez dwa letnie, wakacyjne miesiące w każdą sobotę i niedzielę odbywają się niezwykłe koncerty. Grane na zewnątrz, bez scenicznego oświetlenia, pod gołym niebem, przy dziennym, popołudniowym świetle, bez żadnego zadaszenia, w pełnej harmonii z naturą, która potrafi zaskoczyć samych wykonawców. Magię tego miejsca zapamięta każdy, kto choć raz odwiedził Pranie. Sami artyści nie chcą się żegnać z Praniem na dłużej. Wielu prosi o możliwość wystąpienia w następnym sezonie. Bo gdzie indziej podczas koncertu kwartetu kontrabasistów nagle, na gryfach kontrabasów siadają motyle? Gdzie śpiewaczce operowej na jej śpiew odpowiada drozd? Gdzie podczas koncertu pęka gniazdo os i rój zaczyna kołować nad sceną, a artystka niczym zaklinaczka próbuje go odgonić śpiewem? Tylko w Praniu.

„Pamiętam premierę Ulicy szarlatanów, kiedy to burza wisiała w powietrzu. Z kwadransa na kwadrans robiło się coraz ciemniej, ale dopiero po ostatnim słowie w spektaklu rozpoczęła się ulewa. Śmialiśmy się, że poeta Konstanty czuwał nad nami i dał dograć do końca” – wspomina w książce Pranie Jerzy Satanowski. I tak jest prawie zawsze. W Praniu warunki koncertów dyktuje natura, ale trzeba przyznać, że jest niezwykle łaskawa. Rzeczywiście poeta musi nadal lubić to miejsce.

Gdzie indziej podczas koncertu kwartetu kontrabasistów nagle na gryfach kontrabasów siadają motyle? Gdzie śpiewaczce operowej na jej śpiew odpowiada drozd? Gdzie podczas koncertu pęka gniazdo os i rój zaczyna kołować nad sceną, a artystka niczym zaklinaczka próbuje go odgonić śpiewem? Tylko w Praniu!

Fête de la Musique

Artyści przyjeżdżający do Prania przywożą swój repertuar. Wybrany, niestandardowy, inny od powszechnie granych, jak choćby Kayah, która większości kojarzona jest z muzyką popową i dużymi imprezami. W sierpniu wystąpiła w Praniu na koncercie Piazzolla Night. Tango de Bue-
nos Aires. Na scenie towarzyszyli jej muzycy SawarS Tango Projekt, jedynego w Polsce i jednego z niewielu na świecie zespołów tangowych nawiązujących stylem gry oraz składem do dawniej istniejących w Argentynie Orquesta Tipica, a także elektryzujący, niezwykły jak zawsze, Daniel Olbrychski, który recytował poezję iberoamerykańską. Taki skład artystów na jednej scenie, podczas jednego wieczoru, może przyprawić o dreszcze i dostarczyć niecodziennych przeżyć. „Takie koncerty jak te, w Praniu, są potrzebne nie tylko publiczności, ale i nam, artystom. W takich miejscach jak to, możemy sobie pozwolić na zupełnie inne emocje” – powiedziała Kayah przed swoim występem. I miała rację. Podczas tego wyjątkowego sierpniowego wieczoru wzruszyła się nie tylko publiczność, ale i sama artystka. „To jest dla mnie prawdziwe święto muzyki” – powiedziała po koncercie.

Zachwycona atmosferą i magią miejsca była również Magdalena Cielecka, która po raz pierwszy wystąpiła na scenie w Praniu, czytając poezję K.I. Gałczyńskiego. Towarzyszyli jej muzycy Bartłomiej Wąsik na fortepianie i Michał Pepol na wiolonczeli. Intymnie, poetycko, popołudniowo. „Cudownie! Pod koniec wyszło piękne słońce. To się nie zdarza w teatrze” – powiedziała zachwycona po koncercie.

Ale w Praniu zachwycają nie tylko artyści, zachwyca też publiczność. Każdy dokładnie wie, czego może się spodziewać. Mimo że koncerty odbywają się latem, pod gołym niebem, nikt nie zachowuje się jak na plenerowej wycieczce. „Można powiedzieć, że wyedukowaliśmy pewien rodzaj publiczności – plener, a jednak publiczność jest skupiona, inteligentna i wrażliwa” – podkreśla Wojciech Kass.

Na koncerty co tydzień przyjeżdża kilkaset osób, ostatnio bank rozbił Jerzy Satanowski. Jego spektakl Konie narowiste ułożony z pieśni Włodzimierza Wysockiego zgromadził rekordową publiczność. Na scenie wystąpili: Artur Żmijewski, Mirosław Baka, Artur Barciś, Mirosław Czyżykiewicz, Arkadiusz Brykalski, Mariusz Kilian, Beata Lerach,
Anna Ozner, Margita Ślizowska, Magdalena Piotrowska oraz zespół muzyczny Kameleon Septet pod kierunkiem Hadriana Tabęckiego.

Wypracowana perfekcja

Wymienieni artyści to tylko niektórzy z wielu, którzy w tym roku i w poprzednich latach odwiedzili Pranie. Spektakl artystyczny pod kierunkiem Wojciecha i Jagienki
Kassów będzie trwał nadal, między innymi dzięki wsparciu ZAiKS-u. A w przyszłym roku szykuje się w Praniu potrójny jubileusz: 40-lecie powstania Muzeum, 20-lecie powstania Stowarzyszenia i 70. rocznica przyjazdu K.I. Gałczyńskiego do Prania. Czy ktoś może sobie wyobrazić artystyczne atrakcje, które czekają na gości w najbliższym sezonie?

Na razie jest to owiane tajemnicą, ale można spodziewać się najlepszego. Koniecznie odwiedźcie Pranie!

#Pranie
#Artykuł z kwartalnika