Jerzy Stuhr

9.07.2024
fot. Robert Jaworski
fot. Robert Jaworski

„Ja po prostu niestety mam talent”, śpiewał na opolskim festiwalu. Miał ogromny talent – był aktorem, reżyserem, scenarzystą, lektorem, wykładowcą, pisarzem, rektorem uczelni.

Potrafił grać wielkie role w kinie moralnego niepokoju, jak i przemawiać głosem Osła w ukochanym przez dzieci Shreku. Zmarł po wyniszczającej chorobie w wieku 77 lat.

Mitteleuropejczyk, jak o sobie mówił, nawiązując do krakowskich, a wcześniej austriackich korzeni rodziny. Po polonistyce na UJ ukończył Wydział Aktorski PWST. Zatrudnił się w czasie studiów w Estradzie Krakowskiej jako wodzirej – w 1977 roku był tytułowym Wodzirejem w filmie Feliksa Falka. Była to postać przejmująca, długo pamiętana, podobnie jak Amator Krzysztofa Kieślowskiego czy dziennikarz pokazany Bez znieczulenia przez Andrzeja Wajdę. Stuhr jako polski inteligent okresu walącego się powoli socjalizmu był prawdziwy do bólu, potrafił wywołać u widzów poczucie wstydu.

Ale równie łatwo umiał widownię rozbawić – niezapomniany Maksio z Seksmisji, Piszczyk, nadszyszkownik Kilkujadek, komisarz Ryba, Horodniczy z Rewizora czy Radost ze Ślubów panieńskich to role, w których wykorzystywał maksymalnie swą vis comica. We Włoszech, gdzie reżyserował i prowadził kursy aktorskie, został błyskawicznie doceniony, czego świadectwem była Nagroda Krytyki Włoskiej dla najlepszego aktora zagranicznego. Była to jedna z kilkudziesięciu nagród polskich i zagranicznych, które otrzymywał regularnie, czy to za poszczególne role, czy też za wybitne kreacje reżyserskie i aktorskie. Małe stadko Lwów gdańskiego festiwalu, Orły, Złota Kaczka, Złote Berło, Wielka Nagroda Festiwalu „Dwa Teatry”, Paszport Polityki, Order Uśmiechu, złota „Gloria Artis”, Komandoria z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, Order Zasługi Republiki Włoskiej – to te zapewne najważniejsze. Żegnamy wybitnego człowieka.

#pożegnania