Rosnąca popularność platform resellingowych skłania do zastanowienia się nad rolą wtórnego rynku biletów. Czy umożliwiając cenowe okazje, przyciągnie nowe grupy odbiorców, czy też będzie zabezpieczał potrzeby aktywnych uczestników.
Od dwóch lat na polskim rynku koncertowym widać nowy trend – rośnie znaczenie odsprzedaży biletów. Świadczą o tym kolejne podmioty, które poszerzają swoją działalność o ofertę resellingu. Rynkiem wtórnym zainteresowały się zresztą nie tylko bileterie, które proponują dziś różnorodne rozwiązania w tym zakresie (Eventim, Going., Ticket Master), ale pojawiły się także podmioty skupiające się jedynie na odsprzedaży (TicketSwap). Być może ten trend odzwierciedla kulturową zmianę. „Ludzie mogą mieć coraz większe poczucie potrzeby, a nawet prawa do elastyczności ich aktywności tak w życiu, jak i online” – zastanawia się Cezary Chwicewski, dyrektor kreatywny Up To Date Festival, który współpracuje z TicketSwap. „Kupuję, zwracam, wymieniam, sprzedaję, oddaję. Allegro, Vinted, OLX, Tinder, TicketSwap. Strzały dopaminy, impulsywność zakupów, pandemia, wojna, inflacja. To zespół czynników, które wpływają na to, że chcemy móc wybierać, chcemy być elastyczni na życzenie”.
Wydaje się też, że nie bez przyczyny wzrost znaczenia resellingu zbiegł się z okresem pandemii. Z czasem, kiedy niektórzy organizatorzy (zwłaszcza tych największych imprez) zamiast zwrotu pieniędzy obiecywali vouchery na wydarzenia w późniejszym, niemożliwym do ustalenia terminie. A także jej późniejszą fazą, gdy wydarzenia na żywo mogły się już odbywać, ale zakup biletów wciąż wiązał się z ryzykiem, że pozytywny wynik testu przekreśli nasze koncertowe plany. Taką intuicję potwierdza z kolei Marcin Świerczek, dyrektor E-commerce i Marketingu w Eventim, które pod koniec 2021 roku wystartowało z platformą fanSALE: „Pandemia na pewno przyspieszyła pewne trendy, na które odpowiedzią są właśnie systemy resellingowe czy ubezpieczanie biletu”. Podobnego zdania jest Martyna Plewka, Partnerships Manager w TicketSwap: „W tym czasie dochodziło do wielu roszad: fani masowo kupowali bilety, zmieniali plany, rezygnowali. Wpływało na to również długie wyposzczenie – klienci kupowali kilka biletów na raz, bo mieli silną potrzebę wyjścia, zabawy, a potem okazywało się, że jednak nie dadzą rady uczestniczyć we wszystkich tych wydarzeniach”. Aby odpowiedzieć na taką potrzebę, nie wystarczyło jednak zbudowanie platform, za sprawą których fani mogliby handlować zakupionymi wcześniej biletami, ale konieczne było także stworzenie bezpiecznej przestrzeni zorganizowanej według reguł obowiązującego prawa. A w tym ostatnim aspekcie jeszcze do niedawna na tym polu rządziła „wolna amerykanka”.
Prześwietlanie drugiej ręki
Rynek wtórny biletów wciąż musi się mierzyć z obrazem konika sprzedającego po zawyżonej cenie bilet niewiadomego pochodzenia. To wyobrażenie jest do pewnego stopnia usprawiedliwione. Pomimo tego, że art. 133 kodeksu wykroczeń nie pozostawia wątpliwości, że odsprzedaż biletów po cenie wyższej niż oryginalna jest niezgodna z polskim prawem, w sieci nie brakuje platform, które umożliwiają taki proceder. I nie są to bynajmniej jakieś ciemne zakątki internetu, zabezpieczone hasłami i dostępne tylko dla wtajemniczonych. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „Dawid Podsiadło koncert” – nie będziemy długo szukać. Z perspektywy fana jeszcze większym kłopotem są jednak fałszywe bilety sprzedawane za pośrednictwem platform, które nie weryfikują ich autentyczności, lub bezpośrednio poprzez media społecznościowe. „Ten problem istnieje od zawsze – dzisiaj można go bardziej kontrolować, bo sprzedaż w dużej części przeniosła się do sieci, ale z drugiej strony daje też nowe możliwości coraz sprytniejszym oszustom” – tłumaczy Plewka. „Celem TicketSwap jest edukowanie fanów, którzy kupują bilety w sieci. Bo ciągle słyszę o przypadkach, kiedy ludzie kupują bilety na Facebooku, a potem na bramkach są zdumieni, że jest jakiś problem”.
Aby go wyeliminować – lub przynajmniej mocno ograniczyć – podmioty zaangażowane w reselling wprowadzają różnorakie rozwiązania. Najskuteczniejszym wydaje się integracja platform obsługujących rynek wtórny z bileteriami. Na tej właśnie zasadzie połączone są fanSALE i Eventim. Takie rozwiązanie zabezpiecza klienta, który kupuje bilet oferowany pierwotnie przez tę bileterię. „Każda transakcja między fanem a fanem, jaka ma miejsce na platformie fanSALE, jest przez nas autoryzowana” – tłumaczy Świerczek. „Proces odsprzedaży jest zintegrowany z systemami Eventim, co oznacza, że stary bilet jest anulowany, a na jego miejsce powstaje nowy, z nowym kodem kreskowym. Daje to naszym klientom 100% gwarancję autentyczności biletu i pewność, że będą mogli bez problemu wejść na wydarzenie”. Na podobnej zasadzie TicketSwap współpracuje z bileterią GoOut.
art. 133 kodeksu wykroczeń nie pozostawia wątpliwości, że odsprzedaż biletów po cenie wyższej niż oryginalna jest niezgodna z polskim prawem
Co jednak w przypadku, kiedy odsprzedawany bilet nie pochodzi z takiej zintegrowanej platformy? TicketSwap używa wówczas algorytmów sprawdzających autentyczność zakupionej wejściówki: czy ma wszystkie niezbędne elementy, czy nie była poddawana obróbce graficznej? Kiedy to nastąpi, przyglądają mu się także oddelegowani do tego zadania pracownicy. Nie zawsze jednak oszustwo udaje się wykryć. „TicketSwap działa też jako zabezpieczenie dla kupujących” – wyjaśnia Plewka. „Jeżeli pojawi się problem z biletem zakupionym przez naszą platformę, zwracamy koszty. Jest to więc zabezpieczenie dla fanów, ale także dla promotorów, którzy nie muszą się tłumaczyć”. Chwicewski przyznaje, że to główny powód, dla którego podjęli współpracę z tą platformą. „Ludzie mogą czuć się bezpiecznie pod tym względem, że odkupując bilet, nie nabędą fałszywych biletów od drobnych scammerów. To uwierzytelnia”.
Baza rośnie
Wśród partnerów TicketSwap Plewka wymienia także inne festiwale: Tauron Nową Muzykę, OFF Festiwal, Lech Polish Hip-Hop Festival, a także kluby, np. warszawską Progresję. To za ich sprawą, a także dzięki marketingowi szeptanemu, w ciągu roku platformie udało się zbudować bazę ponad 70 tysięcy użytkowników. Świerczek nie decyduje się na podanie konkretnej liczby, tłumacząc, że liczba użytkowników fanSALE fluktuuje w zależności od oferty. „W ujęciu miesięcznym możemy mówić o liczbie od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy użytkowników” – wyjaśnia. „Nasz debiut na rynku odbył się z hukiem, zaczynając od ekskluzywnych biletów na koncerty globalnej gwiazdy – Eda Sheerana”. Zasięgi platform są tym istotniejsze, że im więcej użytkowników, tym większa szansa na szybką sprzedaż biletu. Pod tym względem TicketSwap czy fanSALE mają przewagę nad rozwiązaniami bileterii takich jak Going. czy Ticket Master, które umożliwiają tzw. „repersonalizację biletu”. W takim przypadku, owszem, możemy odsprzedać wejściówkę, ale to po naszej stronie leży znalezienie kupca. Jeśli już go mamy, bileteria umożliwi nam przepisanie biletu na inną osobę. Choć nie we wszystkich przypadkach – organizatorzy niektórych wydarzeń, najpewniej z obawy przed konikami, wprowadzają zapisy znacząco utrudniające reselling. I tak na przyszłoroczny koncert Taylor Swift można kupić ograniczoną liczbę biletów, a każdy z nich jest imienny. Organizator umożliwia ich repersonalizację tylko w wyjątkowych, osobno rozpatrywanych przypadkach. Tych biletów nie znajdziemy więc na opisywanych tu platformach, nie wydaje się natomiast, aby takie zapisy stały się normą w najbliższej przyszłości.
Last minute
Na fanSALE zwiększony ruch zaczyna się zwykle na dwa tygodnie przed wydarzeniem. Skok ofert na Ticket-Swap widoczny jest później – dwa, trzy dni przed koncertem czy startem festiwalu. Inaczej jest oczywiście przy wydarzeniach wyprzedanych. Wtedy nie ma reguły. Kto ma bilet na takie wydarzenie, ten zwykle sprzedaje go od ręki, za pełną kwotę i niezależnie od terminu. Plewka przyznaje, że w przypadku sprzedaży last minute można czasami trafić na cenowe okazje. W przypadku fanSALE jest o to trochę trudniej, a to ze względu na powiązanie z bileterią Eventim. „Rynek wtórny, nawet jeśli jest autoryzowany przez platformę sprzedaży biletów, nie powinien w żaden sposób zaszkodzić pierwotnej sprzedaży” – tłumaczy Świerczek. „Wszelka forma kanibalizacji jest niekorzystna dla wszystkich uczestników rynku. Pamiętajmy, że branża koncertowa operuje na niskich marżach, a organizatorzy często osiągają zysk dopiero na końcowych etapach sprzedaży biletów. W związku z tym, uruchamiamy możliwość odsprzedaży biletów tylko wtedy, kiedy mamy pewność, że wydarzenie jest wyprzedane lub gdy wiemy, że oferty odsprzedaży mogą przyciągnąć określoną grupę klientów, np. osoby, które są zainteresowane wyłącznie miejscami siedzącymi, a takie nie są już dostępne w standardowej sprzedaży”. To ważny argument, który uświadamia, by w resellingu biletów nie upatrywać rewolucji na rynku koncertowym. Nie wydarzy się to tak długo, jak głównymi graczami będą na nim bileterie, bo to – w pewnym uproszczeniu – tak jakby oczekiwać, że firmy odzieżowe będą nas przekonywać do zakupów w lumpeksach. Dlatego w rozmowach na temat tej branży argument cenowy podnoszony jest rzadko i z pewną ostrożnością: mówi się raczej o bezpieczeństwie kupujących i elastyczności sprzedających. Gdyby celem tych platform było dotarcie do zupełnie nowej, ekonomicznie wykluczonej grupy odbiorców, te proporcje byłyby odwrócone. Reselling wydaje się więc raczej udogodnieniem dla osób aktywnie uczestniczących w kulturze niż rewolucją na miarę platform takich jak Allegro, Vinted, a nawet Discogs. Jeśli jednak dzięki aktywności takich platform uda się ograniczyć działalność oszustów i koników, to rynek koncertowy tylko na tym zyska.